TPS - Kraina Cienia Bloków tekst piosenki (lyrics)
[TPS - Kraina Cienia Bloków tekst piosenki lyrics]
Życia proste treści
Tu gdzie przychodzili po dragi, jest ten styl
Klatka schodowa, w kalorku kitram towar
Znają mnie z tych czasów co
Za długi Tuptuś kopał
Dobry chłopak, gdzie zapytasz każdy powie
Przejdź się po osiedlu
Potwierdzi każdy człowiek
W teledyskach miejscówki gdzie jarałem
Towar z lufki
Zero podrabiania, żyję tutaj z tego dumny
Kolegów nie zapomnę, czysta zajawka
Nie z chęci zysku jak niektórzy walą szpagat
Wyniosę na wyżyny nazwisko mej rodziny
Możesz mnie tu spotkać, ciągle to robimy
Bandyci po wyrokach, dziewczyny coś dla oka
Amfa, mefedron, hasz, skun i koka
Od lat na tych blokach, ksywa od dzieciaka
Zdjęcie w celówce, nie na plakatach
Osiedlowa marka
Sando panczo styl szarych bloków
Owiniętych w styropian jak
Dziwki w szlafrokach
Nosy w odlotach, popatrz sam na dzieciaków
Myślę, że miałem lеpiej bez
Tych wszystkich wynalazków
Patrz, druga tura, niektórych zamula
Wszystkiе dziwki tańczą jak ja zagram
Tak zawsze było u nas
Masz babo placek, kiedy poda rękę judasz
Pierdolę, już nie liczę na cuda
A sam na siebie, swój interes mój rap
Bez ściem, moje serce, uzależnienia
Twój ruch - poczekam, ale nadal chcę więcej
Biegnę coraz szybciej chociaż wiem
Że muszę zwolnić tempa
Przysięgam na wszystko, w co wierzę
Teraz udźwignę
Pierdolę kajdany, białe niewolnictwo
Zawsze chciałem, pisałem, marzyłem
To nie wszystko sprowadza się
Do walki z systemem
My, włości Sandomingo
Radom, Ustronie, ty lamusie idź stąd
My, zarobki i przypały
Prawdziwe życie, nie pedalskie dyrdymały
Słowa są nasze, zwrotki są nasze
Bloki są nasze i nie może być inaczej
Się ma charakter, słowa są ważne
Ale od nich ważniejsze jest to, kim jesteś
Stary
Kto jest kto jak Bill Cosby okaże się wkrótce
Piję, sprzęcik palę, wódkę, zjadam szlugę
Bez pretensjonalnie na, na drugą nóżkę
Swoje robię, swoje jaram życie piję duszkiem
Bywa różnie, czasem chujnia
Chociaż uśmiech syna
Wynagradza mi wszystkie niepowodzenia
Sando panczo, pit-stop
Zmieniam lokal na tramwaj
Nie wiesz gdzie to to wszystko wyjaśnia
Szoruj pokład u S T R O N I E wielka płyta
Latem jest tu pięknie, jest czym tu oddychać
Czas na SS, sandomierski styl
Gdzie byś nie był to w Radomiu
Znają to i wiedzą z czym to się je
Raz, dwa, raz, dwa test odkrywam karty
I co z tego, że często ordynarny i chamski
To prosty styl, sandomierski walczyk
Często marszczę tych, co myślą, że są fajni
Gnębieni konfidenci, ulica dobrze chowa
Dzieciaki Ustronia, jebać psy, jarać towar
Nie było mnie tu chwilę, mało co się zmienia
Jeszcze siedzi ja już spełniam marzenia
Chlają już od rana, mówią psy o tej były
Kopsnę nieraz piątkę, złodzieje kiedyś byli
Wieżowce, bloki mostami połączone
Przejścia pod blokiem, zrywka i orient
Wszystko w zasięgu, wiedzą na mieście
Ustawiały się kolejki, schodzi dużo więcej
Jest do zarobienia, kraina bloków cienia
Leszcz się podpruwa, kop na cyce, do widzenia
Cały skład plus dzieciaki
Kumaty jestem za tym
Przy nas wyrabiają się małolaty
Nic dodać, nic ująć, paru pogonionych
Prosty lewy, prawy, nie starczyło Hagodowi
My, włości Sandomingo
Radom, Ustronie, ty lamusie idź stąd
My, zarobki i przypały
Prawdziwe życie, nie pedalskie dyrdymały
Słowa są nasze, zwrotki są nasze
Bloki są nasze i nie może być inaczej
Się ma charakter, słowa są ważne
Ale od nich ważniejsze jest to, kim jesteś
Stary