Warszafski Deszcz - Już od ’99 płynę tekst piosenki (lyrics)
[Warszafski Deszcz - Już od ’99 płynę tekst piosenki lyrics]
– No siemanko Tedas, ty, posłuchaj, bo
Ja z budki do ciebie dzownię
Jesteś w studiu?
– Z budki ziom? Ty, jest 2009
Kto teraz dzowni z budki
Numer
– Ty
Ale z budki z kebabem do ciebie dzwonię no
Chcesz jednego?
– No ja, no pewnie, że chcę ziom
Weź mi na ostro i wpadaj do studia
– Spoko, spoko, dobra, ty
A tam ten teges śmeges jakieś ten coś ten?
– No jasne ziom, bum szakalaka
Zawsze lubiłem zakręcony styl
– No dobra, dobra
To ja biorę te dwa kebsy i jadę zaraz
– Chyba płyniesz
– No, już od '99 płynę
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam) Puszczam z dymem
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam) Puszczam z dymem
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam) Puszczam z dymem
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam)
By utrwalić chwilę i upamiętnić ten moment
Swój rap narzuciłem i puściłem w dobrą stronę
To się zaczęło na Moko, odpaliłem mikrofon
TDF z mikrofonem, Numer Raz zawsze spoko
Zagrożenia nie czuję, bo wciąż spoko żyję
Oficjalnie spal mnie, słuchaj, to przeżyjesz
Ty, ja wolę się nastukać
Znaleźć się na wyżynie
Już od '99 płynę
Mam moc jak Trzy H i Mok za plecami
Stuknęła nam dycha
Jeszcze z dycha przed nami
Twoja dupa już piszczy, twoja dupa wzdycha
Twój koniec jest bliższy, WFD – Powrócifszy
Najprawdziwszy styl ze styli – Warszafski
Przetrwaliśmy już tyle, weź się sztachnij
To kolesie z okładki
Dwóch kolesi z tej ławki
I nie mówmy o trzecim, szkoda gadki
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam) Puszczam z dymem
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam) Puszczam z dymem
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam) Puszczam z dymem
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam)
To nawijka o nawijce w tej nawijce
To nabitka świeża na dobrej obcince
To uderza, linijka za linijką
Na zasadzie masz bit, weź styl i tnij go
Weź plik i ssij go z posmakiem deszczu
Od zmierzchu do świtu w rytm bitu
Więc nie szczuj
Pachnie deszczem
Nareszcie czuć go w powietrzu
To oznacza nieszczęście dla
Niektórych koleżków
Wilgotność ponad poziom i przeciętność
Weź się nie utop, bo znów leje gęsto
To wszystko przez to
Nie potrafię się powstrzymać
Nie jesteśmy Molestą, WFD znów nagrywa
Warszawka tonie w dobrym tonie
Parasole w dłonie, wiele kropli uronię
I to nie koniec, nie mówiłem "nigdy" nigdy
WFD na mikrofonie wraca na pole bitwy
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam) Puszczam z dymem
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam) Puszczam z dymem
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam) Puszczam z dymem
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam)
Jedna z miejskich legend – Numer Raz i Tede
Ty nas znasz, słyszałeś o nas – jestem pewien
Tak jak tego, że czuje i znam się na ludziach
Każdy z nich oczekuje i chce
Wziąć w tym udział
Ra ra rap puszczam w miasta, puść go dalej
Nielegalna radiostacja znów nadaje
Taki bajer, Tede szpaner, przepalone płuco
Numer Raz tak pospolicie, od lat to nucą
Wiesz, co jest, Powróciwszy, przekaż starszym
Powiedz im "WFD" i wystarczy
Nikt nie warczy, społeczeństwo w ciszy gnije
Ty się spytasz: "Co słychać?" –
Ja ci powiem: "Się żyje!"
To zaczęło się tysiące linijek temu
Więc nie kończę, a ty słuchaj i nic nie mów
Warszafski – tak nas nazywają
Na ten dźwięk parasole się otwierają (Bajo)
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam (Puszczam)
Już od '99 płynę
Rap w miasto puszczam
(Puszczam) Puszczam z dymem