W.E.N.A., DJ Qmak - 2007 tekst piosenki (lyrics)

[W.E.N.A., DJ Qmak - 2007 tekst piosenki lyrics]

Stare osiedle nie wygląda już jak kiedyś
Nie sądzę, żebyś w 99' na nim umiał przeżyć
Windy całe w tagach, palce całe w flamach
Kiedy zjeżdżały na parter wszystkie
Były Montana Maxx dookoła wszędzie bloki
Żaden z nas nie wnikał co będzie po tym
Werble, stopy
Pozwalały mi trzymać się ponad powierzchnią
Miałem dobrych ludzi, kilku ode mnie odeszło
Mój człowiek Kawa, uczył mnie
Tagów, uczył mnie rapu
Na długo zanim poznałem braci
Z 'Na Pół Etatu'
Do dziś kody domofonów pamiętam
Jak pierwsze chromy
Kiedy na całą noc wyszedłem z domu
Psy obudziły matkę o 4 nieodparte przeczucie
Że z innym dzieckiem zniosła by to łatwiej
Miałem wyjebane na zdanie rodziców
Czułem tylko gniew, bunt i poczucie niedosytu
To był czas kiedy wątpiłem


We wszystko co mogłem nikt nie sięgał nisko
By próbować mnie podnieść
Równia pochyła w dół
W tą stronę jest sporo dróg
Wrzucałem kasetę w system
Zawsze miałem dokąd pójść
Koledzy wzięli rodziny w lepsze części miasta
Ja w pokoju na Klaudyny
Jest za 10 dziewiętnasta
I znów zachodzi słońce nad moim osiedlem
Nigdy tego nie zobaczysz
Nigdy tego nie zdobędziesz

Wierzę w swoją drogę jak pierdolony Ghostdog
To owoce chwil
Które przeżywałem wczoraj i dziś
Chwile mijają mi widzę we flashbackach je
Kolejny level, tego jestem pewien

Pezet wpadał na Klaudyny
Onar wpadał na Klaudyny
Słucham echo kiedy wracam na Klaudyny
Kosi kończył podstawówkę
Którą rok wcześniej zacząłem
Tagi JWP znałem nim
Zadzwonił pierwszy dzwonek
Na tej szkole Molesta kręciła
Klip z 'Powrotu'
Ostry mówił, że brał w trasę 10 par Reeboków
Ja w tej samej od początku roku
Oglądałem miasto z autobusu w
Drodze na Mokotów
Na słuchawkach leciał Dinal Team
Inna liga gry
Szanse, żeby grać za dobry papier
Nie widać ich nie znałem się ze Smarkim
Quiz puścił "Najebawszy" w aucie
I słuchałem nastukany strasznie
Włączam, nie mam tego
Przechodzą mnie ciary zawsze
Kiedy wracam czuję pierdoloną satysfakcję
Respekt trudno się wyrabia, traci łatwiej
Dalej wierzę w to
Że nic nie stało się przypadkiem

Wierzę w swoją drogę jak pierdolony Ghostdog
To owoce chwil
Które przeżywałem wczoraj i dziś
Chwile mijają mi widzę we flashbackach je
Kolejny level, tego jestem pewien

Czasem dalej nie mogę uwierzyć
Że ten sen się spełnił
I życie upływa w równomiernym tempie werbli
Nadal nie czuję się sobą
Kiedy jestem bez nich
One zostawały obok, gdy pękały więzi
Tylko sprawdzeni patrzą na Ciebie po staremu
Choć i tak nieraz rozpoznaję
Zazdrość w ich spojrzeniu
Jakby nie znali problemów, które mam
Nie rozumiem jak znowu czuję się
W ich tłumie sam
Droga po swoje to długa i samotna podróż
Trasy w każdy weekend
Studio cztery dni w tygodniu
Wymagania, które wiecznie stawia rozwój i Ty
Po środku walki o najwyższe podium

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować