W.E.N.A., HIFI Banda - Od do tekst piosenki (lyrics)
[W.E.N.A., HIFI Banda - Od do tekst piosenki lyrics]
Odpala mazda prosto do studia nagrań
Nawet nie zastanawiam się nad trasą
Znam ją niż swoją kieszeń lepiej, dziurawa
Prosto z niej wylecieć jak depniesz
Tutaj w prawo wylecę na świetle
Tylko niech nic nie nadjedzie
Z lewej najlepiej
O tej porze jest tu pusto zazwyczaj
Ale nie wciskam pedału do podłogi na przypał
Pojechałem wolno
Mentos zadzwonił czy termin koncertu
Mamy ściśle ustalony
Tak mamy ustalony, prowadzę dzięki, na razie
Mijam suki po prawej
Czerwona słuchawka, czerwone światła
Mam szczęście
Los nieraz bazuje na przypadkach
Plus mam coś w bagażniku, prócz bitów
Przejechałem obok
Żaden z nich mnie nie wyczuł
Nawet mnie nie zobaczyli
Mimo że przekroczyłem limit
Przejeżdżając przy nich
To nie golf i nie siedzę na dołku
Jak tylko wpadnę do studia
Pozbędę się tych jointów
Nagrałem tłuste jointy
Przedtem odpaliłem je od blantów
Z torby wysypałem resztkę prowiantu
Na pierwszy album pana Wudoe, sory bratku
Ale Wyższe Dobro
Dobrze wiesz ocb, Mascotte, Rizla
Filis - brak śliny
Jaramy to, mija pół godziny, wychodzimy
Zbijam beczkę z Dioxem i WENĄ
Wsiadam do srebrnego S40
98', skrzynia nie ten tego
Zgrzyta jakby szwed uczył się francuskiego
Elo! Beton zrywa maszyna, Hadesina
W radio Maryla, to audio JBL'a
Nie jeżdżę na żyda, żaden antysemita
Znowu brak paliwa, znowu muszę hajs wydać
Lecz do bagażnika wpada siata wędlin
Hada tata to rzeźnik, robi na Woli w mięsnym
Wyjeżdżam na wstecznym, jadę dalej
Patenty na manewry dobrze mam opanowane
Opanowałem nerwy, ale trąbie na babę
Dałem jej pięć nowych aka
Jakbym był dobrym ziomalem
Pierdolony kabaret, ulice w Warszawie
Dziurawe jak masdamer slalomem jadę dalej
W slow-mo bo się trochę nastukałem
Podjeżdżam pod blok, mam dość
Ale dałem dziś radę
Wciskam jak oni gaz, by dogonić czas
Lewy pas, tłusty bas, prawie wypadają drzwi
Mam ujebaną szybę, wczoraj skończył się płyn
W sumie i tak ledwo widzę
I lecę z tym na Kubicę
Psy przy zachodnim, uznajmy za klasykę
Ten rajd jest swobodny jak mój styl w muzyce
Moje mondeo lśni jak skurwysyn
Silnik 20, raczej kaszle niż ryczy
Wpadnę BMą, jak zapłacisz za płyty
Mówił o tym Tede, mp3 osiem trzy, trzy, trzy
Na razie gaz, fura gra, pędzi, trąbi
Ja mam lepszy blask niż
Patrzałki tryb z combi
Zapinam pas, w lusterku widzę bomby
Na szczęście nie do mnie
Bo byłby to koniec zwrotki
Odpinam pas, parkuje wóz na chodnik
Wrzucam luz, teraz możemy skończyć