W.E.N.A. - Zamki tekst piosenki (lyrics)
[W.E.N.A. - Zamki tekst piosenki lyrics]
Mijam dworce, pociągi, wagony bez konduktorów
Nie mam pojęcia która to już ale jedyne
Czego naprawdę mi trzeba to spokoju
Chciałbym zasnąć
A sumienie mi kładzie but na gardle
Może bym zaszedł dalej
Gdybym potrafił bardziej
Nic nie zmieniło się od czasów Flexxipów
Dalej ten sam fach w rękach, teksty do bitu
Więcej presji niż kwitu
Choć zapisałem setki zeszytów
Nie docenisz wyniku
Uchylam szybę, by odetchnąć
Zanurzam się w fotelu i zamykam oczy
Spadam w nieobecność
Jak nie podoba się tobie ten świat
To w niego nie wchodź
Stan nieważkości chwilę przed dekompresją
Cierp wyłącza wschodnie techno
Stajemy na światłach
Skrzyżowanie Bitwy z Białobrzeską
Dwóch typów z butelką wybiega ze sklepu
Chcę odpocząć
Ale chyba świat chce zrobić mi na przekór
Pierwszy z nich podbiega
Łapie klamkę i otwiera drzwi
Nie wiem co teraz
Jakbym miał wybierać - nie ma ich
Wsiada razem z tym drugim do środka
Mówi "Kurwa jedź!"
Ja myślę, czy to mnie musiało spotkać?
Ruszamy z piskiem na czerwonym
Cierp, jakby chciał dogonić jutro
Nie zdejmuje z kierownicy dłoni
140 pod wiaduktem przy Alejach starą fabią
Sumienie milczy, dalej mam ściśnięte gardło
Żadnych wyjść, czuję, że to jeszcze nic
Takie akcje to znam z książek
O Pruszkowie w '93 oni patrzą przez tylną
Jedna na milion, że wyjdę z tego bez szwanku
Pierdolona bezsilność
Myślę z kim nie zdążyłem się pożegnać
Nim staniemy na latarni i
Położą mnie do drewna
Ten obok mówi "Dobra kurwa
Tutaj nas wysadzaj tutaj stawaj
Znajdę cię po blachach jak
Się komuś wyspowiadasz"
Wysiadają, fabia zrywa asfalt
Cierp przerażony, jakby zaraz znikał z miasta
Mi serce nie przestaje walić
Zaraz dojeżdżamy może to zły sen
A może powinienem rzadziej palić
Zwalnia, stajemy na przystanku
Mówi "kurs na mój koszt panie
Za niezamknięcie zamków"