White House Records, Vienio, Miuosh, Gruby Mielzky - Nie ma szans tekst piosenki (lyrics)

[White House Records, Vienio, Miuosh, Gruby Mielzky - Nie ma szans tekst piosenki lyrics]

Nawet gdy wszyscy odejdą i zostanę z tym sam
Nie ma szans bym się poddał, nie ma szans
Nawet gdy wszyscy odejdą i zostanę z tym sam
Nie ma szans

Pochodzę z ulic
Którym często przyszło z bólu krzyczeć
Chłopaki z pustym curriculum vitae żyją tu
Potrafią zaliczyć niunie
Chociaż nie znają cyfer
Całe ich życie nieraz ryjem szorowało bruk
Nie miałem nigdy więcej
Przez to jestem blisk im
Często dzwonimy po karetki, nigdy nie po psy
Gramy tu po piwnicach, wypal to na cdka man
I niech audica śmiga tak by było słychać nas
Mijają lata, jeden lata, drugi hajta się
A nadal w rapach babram sie, nie bo muszę
Bo kurwa chce marna jest szansa
Że prawda jeszcze cokolwiek znaczy
Lecz tak to zagram, że wygram


Bo gram to dla kumatych
Odwrócisz się rozumiem
Wolisz to co większość staje na nogi
Zawsze nawet jeśli srogi wpierdol
Nie znam porażek bo i nie poznałem zwycięstw
Nie ma szans bym przestał, to całe moje życie

Pochodzę z ulic którym dałem siłę sobą być
Choć do nie dawna żadna z
Nich mi nie dała nic
Miałem tu beef chyba z każdym
Jak zresztą każdy
To miasto jazdy brak słów trzeba twardym być
Rap dał mi sznyt jakiego nie
Dałby mi nikt nigdzie
Leje się syf z nich jak tylko
Coś ci z dziś wyjdzie
Nie mógłbym rzucić tego
Nie mógłbym żyć gdzie indziej
Lubie być, kurwa, dobry
Chcesz trochę? Stań przy mnie
Już nie wiem czy mnie
Jeszcze będą chcieli straszyć
Skurwysyny przeżywają właśnie moje czasy
Patrz, sypią się jak biedaszyb
Jak koleś ostro sprzed lat
Skoro jeden tu ponoć wygrał
Reszta musi przegrać
Rozpiera mnie energia vis vitalis
Niejeden mic się zapali
Ku pamięci tych, co się poddali
Nie mieli dla mnie szacunku
Dziś brakuje im skali
Back to the ta, Biggie Smalls cali

Jestem z podwórek co widziały nie jedno
A gęsta atmosfera tu wypala piętno
Kiedyś i teraz, zwykła przeciętność
Potrafi wbić cie, tutaj na wieczność
Jedni przespali szanse a chcieli by
Teraz tu robią skansen a mieli być
Podpora rodziny, dbać o nią najlepiej
Teraz są podpora, filaru pod sklepem, ej
Tu z bloków echem czas płynie przez palce
Gdyby nie Hip-Hop, uległbym tej kalce
I na wersalce tylko problemy mnożyć
Zwykłym mieszkańcem, ej daj mi pożyć
Niektórzy z nich już dziś zapomnieli o mnie
Oni nie robią nic, rap mi daje oddech
Ofiara losu być i dryfować pod nie
Nie zmieniać w życiu, nic jest najwygodniej

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować