Pięć Dwa, Chupa , DJ Wu - Bezsenność tekst piosenki (lyrics)
[Pięć Dwa, Chupa , DJ Wu - Bezsenność tekst piosenki lyrics]
Że czuję się jak we śnie
Nie jest późno, jest już wcześnie
Miasto już przeciąga mięśnie
Oczy witryn są zamknięte
Będzie miało chwilę jeszcze
Aż przeciągnie się i ziewnie
By obudzić się zziębnięte
Obserwuję tą pętlę codziennie (codziennie)
Napięte mam myśli, a ciało bezsenne
(bezsenne) ja w nim, a miasto jest we mnie
(jest we mnie)
Szkielet murów i drogi ścięgien
(drogi ścięgien) patrzę w krzyż okna
Ile tych krzyży w okolicznych blokach
Ukrzyżowana Polska w szarych
Murach pośród błota
Autorytety nadal nadęte i wątpliwe
Chociaż podobno święte
Dla mnie świętojebliwe
Kłamliwe języki syczą zewsząd
Lepkie palce pieszczą pieniądz
Chore głowy wierzą w przesąd
Zimne serca szerzą przemoc
Rozdarci na pograniczach etyki, arytmetyki
Balansując na granicach religii i polityki
Moralności, rachunkowości, pokoju
Wojny i wolności walczącą wciąż ze światem
Udzielając światu lekcji
Walczy światłość z mrokiem za pomocą świeczki
A gdzieś w świecie słowem i
Wodą błogosławi się karabin
Żeby w imię Boga i z nim na ustach zabił
Rozgrzeszył i zbawił
A potem sławił, jedyną wiarę ropą i dolarem
Bo Bóg mu szepnął z nieba
Że tak właśnie trzeba
Tak oto demagogia, zagłuszyła Boga
A wiarę zastąpiliśmy PR-em
Nieprzytomne myśli, które wiatr tu przywiał
Siedzą na parapecie
Przeglądają się w szybach
Usiądę obok nich, podobają mi się dzisiaj
Krawędź - oto dobre miejsce do rozmyślań
Ja nie mogę zasnąć
Trzecia noc z rzędu, zmysły są na baczność
Więc daj mi coś na to
Zazdrość wypełnia za uśpione miasto
Ja nie mogę zasnąć
Trzecia noc z rzędu, zmysły są na baczność
Więc daj mi coś na to
Zazdrość wypełnia za uśpione miasto
Ja nie mogę zasnąć
Zwierzę bezsenne pokutuje za coś
Więc daj mi coś na to
Trzecia noc z rzędu, zmysły są na baczność
Znowu nie śpię, trzecia w nocy
Snem znużony patrzę w diodę power
On, takie proste lecz kolejny raz nie mogę
Licznik stoi, się nie kręci
Serce bije słyszę w uszach
Niby chcę, ruszam myślą
Ale ciało się nie rusza
Leżę na wznak niczym w trumnie
Dłoń na dłoni leżę godnie
Przepocony sweter gryzie
Uwierają mokre spodnie
Leżę niemy, dioda świeci
Przypomina - jeszcze żyję
To nie sen, sen nie przyszedł
Co nie wzmocni to zabije
A na zewnątrz świat pędzi
Ślepo naprzód jak szalony
Upadają banki, wstają ranki
Ludzie tracą domy
Spekulacje, statystyki, spadki
Wzrosty i wyniki
Kalkulacje, rozważania, współczucia
Arytmetyki
Ideały sięgły bruku, kapitał żre do rozpuku
Ej, synku
Człowiek to jest piąta cyfra po przecinku
W tym wyniku równania zysków i strat
Taki ten świat
Rozmycie człowieczeństwa w tym
Rachunku prawdopodobieństwa
Matematyka rysuje Ci punktem na osi "y", "x"
Jak będziesz żyć choćbyś miał już tego
Dosyć i rwał z głowy włosy
Zgrzytał zębami albo śpiewał psalmy
Zbuntuj się
A wyleczą Cię jak organizm stan zapalny
Nie odbiorą tylko moich uczuć
Uczuć i miłości
To życie to sen, trzeba je do końca dośnić