Zbylu, Vixen, DJ Flip, TomB, Zeus (POL), Cywil - Matka głupich tekst piosenki (lyrics)
Vix.N [Dariusz Szlagor]
[Zbylu, Vixen, DJ Flip, TomB, Zeus POL, Cywil - Matka głupich tekst piosenki lyrics]
Nie muszę już kminić czy jutro to finisz
Zły scenariusz odszedł
Jakbym wyjebał to shake'a z endorfiny
Moje schizy poszły w las
Tak głęboki że już chyba nie wrócą
Zaczynam nadrabiać stracony czas
Zaczynam bardziej ufać ludziom
Idę w balet, nie żałuję, hajsu, zdrowia
Mam za co pić
Staję na scenie i w końcu to czuję że
Kurwa tak fajnie jest mieć po co żyć
Uśmiecham się, gdy widzę
Że ty też uśmiechasz się do mnie
I czuję radość, że jesteś przy mnie i znowu
Będziesz zasypiać koło mnie
Ale wiesz że, moje szczęście
Nie tylko twoje ma imię skarbie
Bo bez niej, tej trzeciej
Oboje byśmy wyglądali marnie
Mam ją co dnia, ty też ją masz
Też ją czujesz nie jesteś zła
Bo z nią to jedyny trójkąt jaki tolerujesz
Ona była przy mnie, odkąd pamiętam
A będzie pewnie dłużej w walce o życie
Jestem najwierniejszym stróżem
I nieraz gdy tak w kapturze z
Kosą wskazuje mi drogę do piekła
Ona stoi przy mnie ostatnia i każe
Mi wierzyć i każe mi przetrwać
Z ognia pozostał nam żar
Który wciąż daje ciepło
Stara książka wskazała niebo nam
Bo sama przeszła przez piekło
Od dawna lawa w nas stygnie
Ale gorące serca nie krzepną
A ludzie przelotni jak wiatr
Popłynęli i są już daleko
Następni czekają, wielcy i więksi jeszcze
Cze-cze-czekają na swoją kolejkę też
To wielkie kolejki #PRL
Lata lecą jak myśliwce po niebie
Nie jeden myśliwy ujrzał siebie w ofierze
A pierwsze o czym pomyślał wtedy
To jak się ma jego dziecko
Wierzę, dlatego żyję jeszcze i
Mam to co kocham i zdaję sobie sprawę że ten
Kto we mnie strzela
Też żyje tak jak ja w paradoksach
A prawda jest gorzka, panacocta
Duma to obciach, prośba to rozkaz
To co widzisz to ty
Nawet jeśli to nie twoje ciało
Spróbuj zmienić myśl
Zobacz jak myśli za zmianą stają
Nasz świat to my
Każdy jest sam choć inni wspierają
Jedno to wszystko, bo wszystko jest w jednym
Halo
Snajper na dachu świata
Który znów się spalił w blokach
A więc ciągle na świat patrzę
Kurwa z przymrużeniem oka
Każdy nacisk to atak
Tam gdzie ja się sam zawiodłem
Przypomniałem już na bank sobie
Chyba że mam zapomnieć
Że życie to kurwa męką, zapijam znów
Wódką skręta gryzie mnie to
Więc płynę tu nocą częściej
Niż sztuczna szczęka
Idę, od niczego nie chcę zależeć
Twoja dupa za często jest na mnie
Może niech zejdzie na ziemię
Nareszcie udało się złamać ten kod
Nie ustępował i zgniatał jak tłok
Dziś na luzie se jadę na show i
Zamknąć tą stawkę i dawaj ten sos
Nikt tu już nie wie ja co i skąd
Scena jest nasza i palimy ją
Pali się strop, pali się to
Od tego zajmie się cały las rąk
Taki kraj ziom, duży sukces leczy, choć był
Niespotykany u mnie tak jak UFO, yetti
Pytają mnie czy będę pierwszy
Kiedyś na drodze od zera
Tak jak zawsze, przejdę w chwilę
Kurwa moment zwątpienia
Nawinąłem że pieprzę ją, bo
To Pierwszy Milion, ten blok jest nasz
Przyjąłem że jak dam z siebie
Wszystko, to wezmę wszystko, ale to nie tak
Gdy masz plan brać świat za łeb
Ale twoje plany w łeb znowu biorą
Tracisz wiatr w żaglach
Fala już nie niesie cię
Masz wrażenie że każdy tu chce byś utonął
Gdy lądujesz pod wodą gdzieś
Na dnie, myślisz
Trzeba było zejść na ziemię
Przysypany tą toną porażek
Łapiesz jak tlen to co da ci nadzieję
Czy zmyliły cię znaki na niebie
Czy to znaczy dla ciebie za wiele już dziś
Ostatkiem sił trzymasz tę prowadzącą
Cię na powierzchnię nić
Ponoć ona jest matką głupich
Ja nie jestem jednym z nich
Dla mnie to niezły milf
Węszę kolejny flirt z nią
Jak zły ją pieprzy Pierwszy Milion
Gdy każdy szuka winnych win
Jak w Saint-Émilion
Dziś z nią, kiedy wpadam na
Zakręty i wypadam z nich, to nie wypadam źle
Parę rzeczy wiem o
Zmartwychwstaniach od hipotermii
To był start na dnie
W byt mnie obrócił niebyt, Feniks
To mój nowy standard
Ale żeby ten hashtag to nie
Był banał to #Stargard