Zero - INFERNO tekst piosenki (lyrics)
[Zero - INFERNO tekst piosenki lyrics]
Dobra, wszystko gra taśmy, record
Okej, dobra, idę
Świat to inferno, uciekam
Choć żal jego piękna
#Ossi di sepia - tak, czekaj
Może na drogę z uśmiechem
Zabiorę mój wszechświat
Chciałbym ocalić w nim wszystko
Co warte jest ocalenia
Nawet gdy chmury obłokiem podzielą na dwoje
Jak anioł weź miarę na trzcinę i łokieć
A może mnie znajdziesz i spróbujesz podnieść
Ja wstanę i pójdziemy razem pod ramię
Przez piekło
Bez marzeń nawzajem jak kamień na
Zawsze już sobie oparciem
Było by fajnie, co nie? Ale na razie
Wyrzucam taśmę i miażdżę ją butem
(Miażdżę ją butem)
Prawdę poznają już tylko kałuże
(Już tylko kałuże)
Z dala od kamer, a dalej je czuję
(Dalej je czuję)
Jak nie wiesz już, kto tu na kogo poluje
To masz ewolucje
A propos złudzeń jak wróżę tragedię
To tylko rzekomo odpalonych rusza
Ulice strachu se cytują wiersze
A z pełną powagą jak Depp u Jarmusha
Paserzy skóry podzielą na ludziach
Jak Google, co z chęcią ci w głowie poszuka
To wyjdzie z ekranu jak cień Babadooka
I dasz się zaszczepić ich technikom jutra
Te logi jak ślady po palcach
Nie szukaj innego kapłana
Wszyscy już dawno przy własnych ołtarzach
Nas dolina krzemu nie musi nawracać
Znów toniesz w obrazach bez realizacji
Kciuki na "tak", a nie złapią okazji
Scrollują życia jak żywe towary
Ze znakiem ich nieosiągalnej oddali
Niech pali się Paryż jak nie ma już Francji
Niech pali się Asyż
Bo nie ma już wiary w nich
Zostawią nam sny - ale - zabiorą nas samych
To zażyłość między nimi i spacje między nami
Ja na jedno piwo, a znajdzie mnie ćpanie
Nie szukam, bo po co, już zwęszył mnie Hades
Omijam gówniarzy, co stali przy barze
Przy którym sam pewnie za chwilę też stanę
Ich spojrzenia ostre jak lodowe lance
Pierdolę - mój ogień już topi tę maskę
Jeden ma oczy jak orbity planet
I coś tam bełkocze jakby zmawiał pacierz
Że wyczuwa wszystko, bo spięło obwody
Jak "głębokie śnienie" już noszą go loty
I wciąż pokazuje i maca przy skroni
Gdzie wmontował czip, mówi że coś nie łączy
Się biorą za siebie jak siedem na kości
Wciąż z niebem na kontry
Nam dali pomarzyć, się na tym nie kończy
A oni za sobą już VR i drony ja via acodin
Już lekko spóźniony zawijam przez tory
Chcę za chwilę w loży być
Znam tempo tych nocy gdy ciepły narkotyk
Zamyka mi oczy jak senny liquid bliss
I nie ma tu ze mną ciebie
I dzieli jak Szeol przestrzeń
A w żyły się sączy Ereb
Boję się, że minę metę
(Chyba właśnie mijam metę)