Zero - Kimchi Wonton tekst piosenki (lyrics)

[Zero - Kimchi Wonton tekst piosenki lyrics]

Mam myśli gdzieś tam w górze
Głowę opieram o chmurę
Mam myśli gdzieś tam w górze
Głowę opieram o chmurę bogu opowiem o nudzie
A potem wrócę

Innym sny jak Lil’ Kim rosną - ej
Mi makaron w Kimchi, Wonton - ej
Nie jem mięsa, ale łosoś - ej
Zerka znad talerza, spoko - zjem!
Czytam Blake’a, piszę dokto
Call for papers, lecę z pocztą
Słucham Deysa z Deysem - prowo!
Label nie ucieknie, ochłoń
Ponoć nie mam czasu na nic
Znowu prześpię popołudnie
Morzy mnie, co zrobić stary? Pościel wciąga
To nurkuję drugi etat robię w pracy
Z zapisanych zwrotek, uwierz
Potem gdzieś tam trzeci, czwarty
Prawdy się nie dowiesz w sumie


Śpię jak dziecko, obok dziecko
Mama to ma z nami ciężko raczej
Kustosz extra, playground, chodź, kochanie
Wkurwimy sąsiadkę
Wiem, że wchodzisz w to - nagrywaj
Jak się znów mota z podjazdem
"Kurwa, kto tak zaparkował!" -
Nie może wjechać gokartem
Potem puszczą to w Uwadze: Łukasz
W Dzień dobry TVN
Temat: "Jak przespałem szansę
Chociaż nakurwiałem szmatę"!

W Siedem ósmych ojebałem Hugo Bossy z ciucha
Sztruks pekari mi perfum Saczi daje
Wie że mnie to chuj
Żaden Louie, jestem lujem
Ludzie znają moje crew
Nie chcesz patrzeć, jak się bawię
- nie twój papier, nie twój ból

Osiem-siedem, Las Kabacki
Nie do wyjaśnienia bum
Jeden-osiem, jeden-dziewięć, Hasha
Pierdolony bunt
Jestem gościem, co jest pewien
Tutaj nie ma piątych kół
Jestem z Zerem, ze mną Ebert
Z jednej wazy pół na pół

Nie jem sushi w restaurant
Zrobię je sam od zera
Red Hot Chilli kolendra
Boli łeb od kminienia wybiłem z szeregu
Ogarniam kino i wcinam wontony na biegu
Z czasem wymieniłem sztruksy na welur
Bo miały za dużo przebiegu - Biegun
Inne skary znów mam, do Łukasza wbijam
No kurwa co tam pokitrane mamy, to chuj tam
Wolne ruszenie poruszy podwórka (yeah)
Muszę do studia, pora porealizować swój plan
Która godzina, siedzę jak mumia
Wstaję o 6, był plan do południa
Potem pierdolone face-to-face z reality
To nie show
A ja to kiepski showman - kasztany
Takie flow poniesie mnie prosto do Warszawy
Szukam klamek w tym przydziale
Bez jebanych drzwi
Życie łatwe nie jest, szczekają wokoło
Byłoby, ale mu utrudniamy co noc
Mówią mi bier flotę, ja jestem za skokiem
Rozbijamy bank, kominiarki w next dropie
Pe eR Zet

Osiem-siedem, Las Kabacki
Nie do wyjaśnienia bum
Jeden-osiem, jeden-dziewięć, Hasha
Pierdolony bunt
Jestem gościem, co jest pewien
Tutaj nie ma piątych kół
Jestem z Zerem, ze mną Ebert
Z jednej wazy pół na pół

W Siedem ósmych ojebałem Hugo Bossy z ciucha
Sztruks pekari mi perfum Saczi daje
Wie że mnie to chuj
Żaden Louie, jestem lujem
Ludzie znają moje crew
Nie chcesz patrzeć, jak się bawię
- nie twój papier, nie twój ból

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować