Konik ABC, End, Filipek - Sen Dla Snu #Kolektyw 2 tekst piosenki (lyrics)
Filipek [Filip Marcinek]
[Konik ABC, End, Filipek - Sen Dla Snu #Kolektyw 2 tekst piosenki lyrics]
Moje serce jak karmazyn
Czy samotność jest warta łzy
Ona już na mnie starła kły
Mówisz do mnie, że jestem markotny
Do prawdy, to żarty, jestem poważny
Wystarczy, że zamienisz litery miejscami
Już nie markotny, tylko romantyk
Mogę bawić się w anagramy
Duszy nie liczę w kilo a na gramy
Sen zapomniał spełnić się
Spokojnie, poczekamy pędzące stada baranów
Będące z dala od planów
A jak chcesz kurwa coś pomóc
Weź wolne, idź za nas zarób
Albo dostać charą w pysk
Niech Cię weźmie Charon Styx
Ciężko mi tu z wiarą żyć kiedy radość wstyd
Jest miarą świństw
Małość licz mi, makaronizmy
Gdzie jest nobile verbum wśród śniadych cel
Świat w chuj bawi mnie, jakby daltonista
Ukradł paletę kolorów żeby na
Niej położyć się
Nie czas na tarczy, czy tarcze na czas
Tylko jeden Bóg to wie, ateizm to truizm
A niemy to mówi, a ślepy to widzi
Zabawne no nie? Wake up
Chcę wstać i zawojować wszystko
Czego nie da się
Bo jak nie ja, to kurwa nikt inny
Obraz zlewa się i ziewam se
Czuję, że dziś nie zrobię nic bo nie mam sił
Teraz mi został tylko sen więc będę śnił
Weź szybko kalejdoskop wspomnień
I wspominaj sobie
Zanim tu nic nie zostanie po mnie
Odbicie w lustrze, do którego piję
Każe mi częściej się kurwa uśmiechać
Idę pod prąd i to chyba błąd
Bo od lat 20 mam tutaj black-out
Moi koledzy zamiast dywanów
Mają czerwone oczy i destroy
Każdy z nich kurwa miał problem z liśćmi
Jak Dereck Chisora na walce z Kliczką
Z dobrego domu rozsypuje fetę
Ten z biedniejszego kruszy przez kartę
Łączy ich jedno, brak zahamować
Za chuja planów i żadnych zmartwień
Wracam po korpo wkurwiony
Że nie mam Ciebie tu obok i hajsu przy łapie
Myślę jak jest robot i chce mi się rzygać
Gdy tylko się na tym jakoś przyłapie
Wrocław miasto mostów i kłódek dla idiotów
Tyle spaliłem, że żeby gdzieś przejść znów
Potrzebuje mapy huncwotów
Nie wracam na święta
Nie przyjadę z prezentem
Zostałem nazwany tam czarną owcą
Choć nigdy nie owijałem w bawełnę
Znów mnie nienawidzisz a ja latam na vixach
A moje słowa Cię bardziej
Bolały niż utrata dziewictwa
Sen to kuzyn śmierci, bliższej rodziny nie ma
Jest jedynakiem jak ja więc
Musimy się wspierać (wspierać)