Konik ABC - Krew rapera tekst piosenki (lyrics)
[Konik ABC - Krew rapera tekst piosenki lyrics]
Posłuchaj, każdy mówi ci, że jestem lepszy
Chuja kładę na was zapyziałe, tępe leszcze
Polot mam wysoki, taki polot
Że nie sięgniesz chcesz mnie obserwować
Zainwestuj se w soczewkę
Typie, to placement, wpadam na ten bęben
Narobię hałasu, na głośnikach, suko, weź mnie
Jadę z chłopakami w pełnym składzie
A ty bierz wdech
Dalej z chłopakami kiraj dragi
Bo to twój syf
Płynie krew od 2k9, kiedy wleciał tekst mój
Dzisiaj magazynek ładowany chmarą wersów
Weź to stestuj, GK płynie, no bo co
No bo to, wbijamy na bity niby Mołotow
Leci kula jakby glock, suko
Nie igra się z ogniеm
Z dystansem do fałszu mamy zajebistą kolkę
Nie pasujе, i co robię, no to mają problem
Robię klick-klick, bang, kończę
Krew rapera jest podatna na używki
Bliżej na OLiS mamy odwyki i wszystkich
Jebać, dlatego dzieciak, studio, nie wódka
Dlatego, dzieciak, studio, nie wódka
Alkohol da ci pewność siebie na chwile
Pewność siebie na mic'u
Na zawsze dadzą skille
A popkiller mimo zabijania w nazwie
Nie zrobi ci krzywdy, poważnie
Tyle krwi napsuły mi fałszywki
Ale żalu nie mam w proch ścieram kurestwo
Tętni we mnie krew rapera słuchaj teraz
Jak tak chętnie napierdalasz za plecami
To też za plecami trzymaj łapy jak się mijamy
Twe punche mijam jak Ali
Ani jednej przy tym rany
Mic się pali, to lont w płucach, trotyl
Track to dynamit
Spróbuj wsadzić sobie jaźnie
Boś dwulicową kurwą jak nie z ery internetu
Wychowało mnie podwórko
To nie są czasy, że latam jeszcze w dresie
Dziś sprawy ogarniam na twoim terenie
Przejmuję rewiry jak Mexico Comprende
W słusznej sprawie juchę przeleję
Prawdę mówię w oczy nawet jak zjebię
Z moim ludźmi podróżuję po świecie
Mały człowiek, co ma wielkie szczęście
Gadał S do N, choć raperem nie jestem
Mam serce do rapu
To rap nie ma do mnie szczęścia
Jak się robi Hip-Hop, to pokażą ci te wersy
Ulica patrzy, czujesz wzrok, który cię śledzi
Zakreślam kartki, puszczam to w ten ulice
Rap kiedy umrę nawet nie zatrzymuj
Się nad moim ciałem
Moi ludzie ze mną, nawet gdy gasną światła
Ci co mi zło rzeczą, klepią umysłową biedę
Przestań się pytać
Czy lubię być Hip-Hopowcem
Krew rapera to dla mnie atrament
Wers za wersem, pielęgnuję mój talent
Ty wiesz, co jest grane
Gdy słyszysz mój wokal
Konkretny numer zawitał na blokach
Liryczny pokaz, bo płynie to w żyłach
Ogień mam w oczach, rozpiera mnie siła
Zobacz jak płynę sobie ze
Stylem, wpadłem na chwilę, ciągle żyję
Mam pomysłów tyle, że mógłbym nawijać tyłem
Potrafię z każdym dukać
W bani nakurwiają loopy
A już przyjaźni nie szukam wśród tych
Co mają ból dupy
Typowy gadżeciarz, w rapie rangę miałem speca
I zmiatam kurz z ramienia
Ale zostaje na plecach
Dusza konesera, choć wyjebkę mam na scenę
Przez słuchaczy traktowaną niczym
Polityka gender
Przyjmuję krytykę, ale przelatuję nad nią
Adaś przyszedł se z pasją
Gardzą waszą Nibylandią
Jestem raperem, intencje szczere
Twardo na glebie
Widziałem wiele, jestem człowiekiem
Patrzę przed siebie
Poznałem tę grę, wiem, że tworzę legendę
Jedno jest pewne, byłem, jestem będę
Daj mi pretekst, nawinę to i skręcę
To nie interes, tysiące nawijek
Więcej wypalonych bletek
Tak tu się żyje, potwierdzi to osiedle
Płynie na bicie krew mieszana z atramentem
W moich żyłach płynie krew rapera
Tak jak w synu płynie moja krew
Zasób słów mam, w nich nie przebieram
Zwierzęcy instynkt wyczuwa twój gniew
Kładę treść na bity, mam staf nabity
Tu płoną szczyty, jak ja kocham tę grę
Lecę pełną parą, aż idą iskry
Podpisano uparty raper NDZ
Mistrzowski rap to nie bagatela
I wątpię, abyś to zrozumiał
Jeśli nie trzymałeś go na rękach
Tworzone w różnych miejscach
W Polsce, na świecie, na ulicach GK
To relacja z otoczenia o tym, że tu trzeba
Żyć, żyć tak jak trzeba
A nie wątpić i umierać innego wyjścia nie ma
Dla mnie, bracie, osobisty jest dylemat
Mam serce do rapu
To rap nie ma do mnie szczęścia
Jak się robi Hip-Hop, to pokażą ci te wersy
Ulica patrzy, czujesz wzrok, który cię śledzi
Zakreślam kartki, puszczam to w ten ulice
Rap kiedy umrę nawet nie zatrzymuj
Się nad moim ciałem
Moi ludzie ze mną, nawet gdy gasną światła
Ci co mi zło rzeczą, klepią umysłową biedę
Przestań się pytać
Czy lubię być Hip-Hopowcem