Ascetoholix, RDW - Szczyt tekst piosenki (lyrics)
[Ascetoholix, RDW - Szczyt tekst piosenki lyrics]
Pryczą z nabitą, szprycą
Chór szczytom ekstazy
Czekam, co się jeszcze zdarzy
Ilu z nas przestanie marzyć
Myślę, kiedy padnie pierwszy?
Wtedy reszta wstanie, przejrzy
Może Finisz będzie lżejszy
Może się ockną na styk
Na razie nie ma szpryc
Ale chwieje się szyk nie
Wiemy jaki będzie szczyt
Nie widać granic, trzeźwi, najebani
Coraz częściej tacy sami -
Zboczeńcy i kapłani zakamuflowani
Jak daleko się posunie rozwój?
Z rozmów do czynu chaos, anarchia
Rozbój i strach, brak oparcia
Religia nie wystarcza
Dla chłopaka najważniejsze
To, co trzyma w palcach
Nie to, co słyszy na mszy
Może ja uwierzę, może Ty
Niektórzy nie chcą uwierzyć
Obserwując ten syf
Nierząd z kamerą wśród zwierząt
Terroryści grożą, że uderzą, rosną mafie
Znikają małe sklepy
Wierzy i modli się papież
Na jakim to jest wszystko etapie?
Mowa o całym świecie, mowa o naszym rapie
Czy to Apogeum?
Świt, kolejny wschód słońca nad głową
Szczyt, może ten szczyt mamy już za sobą
Może ten szczyt mamy już za sobą
Za sobą, za sobą
Świt, kolejny wschód słońca nad głową
Szczyt, może ten szczyt mamy już za sobą
Może odejdzie i narodzi się na nowo, na nowo
Rym do bitu u styku trudny do odczytu
Ile zgrzytów w nocy i świtów, upałych bitów?
Ile jeszcze do szczytu pobytu na rynku zbytu?
Ile dzionków do końca rapowych rządów ziomków
Na razie płyt na gazie na fazie
Znaczy w ciągu
Od gongu wejścia do odejścia gongu
Oto chwila czynu
Jak Maksimus w polskim koloseum
Pięć minut maksimum formy Apogeum
Może dopiero przyjdzie
Wyrocznia będzie hojna
Cykliczna forma jak sinusoida
Odejdzie i powróci
Jak wiosna na tych ziemiach
Prażki, upadki i wzloty na przemian
Świt, kolejny wschód słońca nad głową
Szczyt, może ten szczyt mamy już za sobą
Może ten szczyt mamy już za sobą
Za sobą, za sobą
Świt, kolejny wschód słońca nad głową
Szczyt, może ten szczyt mamy już za sobą
Może odejdzie i narodzi się na nowo, na nowo