Ascetoholix - Nie gap się tekst piosenki (lyrics)
[Ascetoholix - Nie gap się tekst piosenki lyrics]
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie, nie, nie, nie
To jest jak poker, obrzucasz mnie wzrokiem
Spojrzenie głębokie, na twarzy pełen joker
Chyba mam tą kartę, którą chciała byś mieć
Chcesz to weź
Tylko zamiast patrzeć powiedŹ mi choć cześć
Ja nie gryzę, chyba, że dasz mi na to wizę
Jak widze chcesz przekroczyć tą granice
I to ze mną czujesz się pewną
To podejdź bliżej, a marzenia się spełnią
DONIU na chodniku co dzień pełnym trików
Mierzymy się od A do Z
Wymiana spojrzeń to jak tenisowy set
Ej grasz bo czuje twój wzrok
Może zrobisz w końcu pierwszy krok
Dziewcze zabierz się za polowanie
Skończ z tym naiwnym obcinaniem
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie, nie, nie, nie
Dziesiątki ciał, wieczór klub
Na parkiecie trąbik dalej jak lód
Zimna Mona Lisa
Wylał bym na nią teqillę, potem zlizał
W rozmowie jednak jak na dłoni
Jej facet w domu i ostre rogi
Nie, nie, nie gap się już więcej
Wole takie co mają wolne ręce
Co z tego, może jesteś fajna
Patrzysz na mnie jak na Frankensteina
Moja 626 możesz do niej wleźć
Ci pokaże jaka piękna jest wieś
Co, nie chcesz? Znam fajny ciemny zaułek
Pewnie nie chcesz jeździć autem bez półek
Tak czułem, że nic nie będzie z tego
Obróć się w drugą stronę
Życzę ci najlepszego
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie, nie, nie, nie
W małym mieście kwiaty kany kwitną
Ja raz do roku jak widmo
Pojawiam się za wydmą
Za chwilę z ekipą stąd zniknę
Moja banda odwiedzi twoją imprę
Za nami idzie skandal jak za Larrym Flintem
Patrzysz na nas jak rasiści na Kunta Kintę
Po co, pozwól nam wejść i nie pytaj dokąd
Będzie spoko tylko ręką zasłoń oko
Tłumy się tłoczą na chodnikach w Obornikach
W pogodę uroczą te ulice już
Mnie niczym nie zaskoczą
Nie jestem uczniem, gęby słyszę darcie huczne
Wpadłem na jakąś alkoholową ucztę
Nie patrz się menelu bo będziesz miał nauczkę
Za to, że obcinasz, przeginasz tej na pinach
Prężysz się jak Popeye
Który wpieprzył szpinak
Już nie będziesz się zaczynał
Bo dwóch ciosach zginał
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie, nie, nie, nie
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie gap się
Powiedz, po co się lampisz, nie gap się
Powiedz, po co obcinasz, nie, nie, nie, nie