Deys - Mianownik tekst piosenki (lyrics)

Dawid Czerwiak [AKA: ​​grimmy, BladaBanka, MUTANT PWR]

[Deys - Mianownik tekst piosenki lyrics]

Wlokę z ciężarem jak 808
Dramaty cisną szlam w żyłę
Nierozgryzione jak David Blaine
Moja gorączka w parku igieł
Mam Imprimatur i chemię w dostatku
A w takim wydaniu, to metal by żarło
Resocjalizuj, a nie będzie paktu
Nawet nie żartuj, że ktoś wykidajło
Chodź, ludziom na złość, razem
Rozjebiemy sobie życie, skarbie
Chodź, słodkie to zło
Ty fajne masz usta z językiem po kwasie
Stoję tu z nią, a takie flow buduje klimat
Jak Freeman narrację
Mówię, że nara na chujowe akcje
Ona, że nie wie już, kto tu ma rację
Ale zniknęły rozterki, bo bardziej na kilku
Tabletkach dopatruje ryci
Ja potem do niej, że na
Całą resztę, to wołam "O, fE!" jak emeryci
Twarde i słodkie jak liczi nokauty i


Lubię na glebie jak zaczynasz liczyć
Neknominate, ja nieprzebity
Mimo że w sumie to lecę na piercing
Kawa i szlugi w chujowym lokalu, i czuję
Że dzbanek doniesie mi Murray
Między słowami, to wóda i jointy
A mimo że z Tobą, to liczę na Scarlett
Lubię wysokie piętra
Przestrzeń i największe okna zawsze
Trzyma mnie tu tylko śmieszne
Prawo, żeby odpuścić, kiedy zachcę

Mam prawo
Żeby sobie z życiem nie poradzić mocno
Do góry wloką
Kiedy w mianowniku moja wolność
O dobrym życiu powiem: "nie, to nie to"
Jakoś ta tęcza mnie nie
Bawi, bardziej, kurwa, odwrotność
Mam prawo
Żeby sobie z życiem nie poradzić mocno
Do góry wloką
Kiedy w mianowniku moja wolność
O dobrym życiu powiem: "nie, to nie to"
Jakoś ta tęcza mnie nie
Bawi, bardziej, kurwa, odwrotność

Przecież nie pękam, te pliki to
Crack, pomyśl, co byłoby, gdybyś to palił?
Zaszufladkujesz? Proszę, nie żartuj
Dla mnie te łatki to są update'ami
Dmucham na zimne, żeby odpalić
Wiesz o tym tyle jak Polska Nintendo
Do oryginałów to jestem jak NES
Deys nietykalny jak pozdro Eljot
Weź nie dotykaj, moja szyszynka, kurwa
Opowie Ci o psychodeli
Jak poczytałeś "Molekuła duszy", to
Byłem tamtym z ochotników, co wzięli
Co z tego kurwa, że piszę
Osoczem - albo olejesz, albo się zgubisz
Moje problemy to realne opcje
Czasem nie mogę się nawet z nich zbudzić
Powie Ci o tym mój brat nawet
Powie Ci o tym mój stan z prawem
Czasem to boli jak musisz za mocno
Żeby w ogóle se dać radę a wchodzę z hukiem
Na haku mam refren i ucho do tego jak Kid Ink
Broda Mac Miller, Full metal jacket - głowa
A spodnie jak Misfit's
Nie mam idola w tym pieprzonym
Rapie, mój idol to, kurwa, na zawsze Curtis
Do tego stopnia, że wkłuję się
W łapę, znam przyjemności nieznane, czaisz?
Nie bez powodu, ej, za linią
Basu, koduję sobie coś więcej, ekstra
Fajnie, że bonus, ale tak na
Dół nisko nie zejdziesz, de
(ys) presja

Mam prawo
Żeby sobie z życiem nie poradzić mocno
Do góry wloką
Kiedy w mianowniku moja wolność
O dobrym życiu powiem: "nie, to nie to"
Jakoś ta tęcza mnie nie
Bawi, bardziej, kurwa, odwrotność
Mam prawo
Żeby sobie z życiem nie poradzić mocno
Do góry wloką
Kiedy w mianowniku moja wolność
O dobrym życiu powiem: "nie, to nie to"
Jakoś ta tęcza mnie nie
Bawi, bardziej, kurwa, odwrotność

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować