Deys - Replay tekst piosenki (lyrics)
Dawid Czerwiak [AKA: grimmy, BladaBanka, MUTANT PWR]
[Deys - Replay tekst piosenki lyrics]
Coś jakbym wygrał tu w skate'a na parku
Impri impri, ma matur
Zapiski życia na skraju
Śmieję się teraz, by za chwilę płakać
Podaj mi dłoń, by się połapać
Może w to pójdę, no chyba
Że wyjdzie to wszystko po prostu
Jak było w Adamsach
Zbieram cząstki jak klaster
Trzęsie będzie poważnie
Szyję gęby odważnie, popatrz na nieme owację
Wow wow, czy sagala sobie kompletuje dalej
Bo ta saga trwa
Zawsze wiedziałem, że moje numery
Rozrywka z powtórki, to kurwa nie żart
Tak sobie siedzę i myślę
Że jedno życie nie styknie
W sumie to miło by było zasłużyć
Tu sobie na włączony replay
Nadzieja to mama idiotów, sprawdź to
Talent to ojciec geniusza, tak to
Zaciskam więzi, nie chodzę na ryby
- my łowimy skillsy, siema tato
Tak to napiszę, nędzarz pomyśli że dostał tu
Właśnie szamę na dowóz
Na łożu śmierci mi nawet uwierzą
Że to tak na serio to kurwa jest poród
Powtórz mi dobre słowa
Proszę powtórz mi wczoraj
Może i bym tu został ale kolej rzeczy woła
Moja przeszłość to już jutro
Przez to nienawidzę jej
Wolałbym pauzę pewnie gdyby nie
Co jutro mogę mieć, ej
Chociaż jak tak popatrzę
To łatwiej jest oślepnąć
Znów słyszę głuchy pogłos jedynego
Co przede mną
Moja przeszłość to już jutro
Przez to nienawidzę jej
Wolałbym pauzę pewnie gdyby nie
Co jutro mogę mieć, ej
Chociaż jak tak popatrzę
To łatwiej jest oślepnąć
Znów słyszę głuchy pogłos jedynego
Co przede mną
Znowu to niespotykane jak bóstwa
Jak oryginalność po stronie lustra
Nie utrzymają mnie żarty, gdy
Rzucam swój kaftan
Niebezpieczeństwa na ustach
Z jutra? Chyba bym zabrał fejm w
Jutro? Chyba bym włożył tam Ciebie
Żeby nie myśleć, że w ogóle jest opcja
Że kiedyś cokolwiek mi taką zabierze
Całe to kłamstwo wokół mnie traktuje jak
Prawo Egiptu i zwykle mi styka
Że krótkie nogi nie dojdą już do tych
Co zawsze mnie mieli na końcu języka
Ja nienawidzę z pierwszego wejrzenia
Czasem po prostu się trzeba pozmieniać
W twoim wypadku jak mówią "bądź sobą"
To kurwa jest przecież pieprzona obelga
Teraz to dla mnie te
Wszelkie postacie, mięso armatnie, fragi
Dzisiaj już nic nie peszy
Nie obrzydza - to mnie martwi
Żyję od roku z tych jebanych wersów
Teraz rozumiem co mówił Karwacki
Uzależniony od tego czy lubią
To nie jest dokładnie co pożyczył by mi
Pożyczyłbyś mi, wish you were hear
Me? Mi, czy Do, re, dore
Chyba to drugie bo wszystko zależy od
Tego jak kości zostały rzucone
Każda sekunda to moja granica, czaisz
Taki Rubikon Cezara
Z taką różnicą że znowu to tyka
A ja? Nie chcę jej znowu przekraczać
Moja przeszłość to już jutro
Przez to nienawidzę jej
Wolałbym pauzę pewnie gdyby nie
Co jutro mogę mieć, ej
Chociaż jak tak popatrzę
To łatwiej jest oślepnąć
Znów słyszę głuchy pogłos jedynego
Co przede mną
Moja przeszłość to już jutro
Przez to nienawidzę jej
Wolałbym pauzę pewnie gdyby nie
Co jutro mogę mieć, ej
Chociaż jak tak popatrzę
To łatwiej jest oślepnąć
Znów słyszę głuchy pogłos jedynego
Co przede mną