Deys - #ZAZDRO tekst piosenki (lyrics)

Dawid Czerwiak [AKA: ​​grimmy, BladaBanka, MUTANT PWR]

[Deys - #ZAZDRO tekst piosenki lyrics]

Deys kawałek na zgodę
Raz, dwa, ej

Zwykła domówka, piąty z siedmiu
W który cyklicznie mocno liczysz
Kumpel ma pannę, a liże tu inną, tłumaczy
Że tylko się przejęzyczył
Z jego języka to mogę wyczytać
Że wypierały go prochy i czysta
Już nie oceniam, niech se jego łapy lądują
Ponownie na kolejnych cyckach
W kuchni sypią ścieżki
Chociaż z ilości wygląda jak drogi
Stoję, smakuję i znowu wyglądam jak marny
Słaby autostopowicz leją tu po wszystkim
Co szkliste i byleby nie płytkie
Czekam tu na kodę
Więc trunki na razie przezroczyste
W sumie to prawie ta pora by była
Patrzę w telefon i brakuje infa
Pewnie obsuwa


Nieznajoma dupa chce robić se ze
Mną tu fotki na Insta
Instaluję Walker z lodem
Bo na trzeźwo ciężko z nimi
Mogłabyś już być tu przecież
Bo mam słaby defence, kminisz?
Dobra, może ostatnia i styknie?
Browar pewnie poprawi kondycję
Szlugi wchodzą jak Tom na wyspę
Tony z muzyki nie dają pomyśleć
Przecież wydzwaniać nawet nie myślę
Jebana duma wykreśla precyzję
Która odsącza wkurwienie i niknie jedyna
Opcja na słuszną decyzję

I nie zrozumiem nigdy, jakim cudem to pokonać
Nie ma zazdrości
Która nie połamie moich kolan
Może charakter, albo któreś zmysły mówią
Że zaufanie tylko zamaskuje prawdę brudną?
I nie zrozumiem nigdy, jakim cudem to pokonać
Nie ma zazdrości
Która nie przestrzeli moich kolan
Może charakter, albo któreś zmysły mówią
Że zaufanie tylko zamaskuje prawdę brudną?

Wiesz, prawie popadam do stanu już
Gdzie traci równowagę stróż anioł i cień
Ślepy od światła jak w The ulice
Robię tu z siebie aptekę, nie lek
Zadeklarowana monogamia
Ale polifonia w pożądaniach
Zawsze zakłóca zasięgi, czy przysięgi
W których się rozdrabniasz
Chodzę, a z życia mam tylko, że patrzę
Już między ludźmi mam tylko przepaście
Leją po mordach się typy i fajnie
Że zawiesiłem się na nich na razie
W końcu SMS i znowu nie ona
I teraz to właśnie się kończę stopować
Kolejne shoty i kolejne worki, to wszystko
Co zaczyna mnie absorbować
Jakaś mi płacze, że słabo z
Chłopakiem, że tak w ogóle
To ja chyba raper zagrania takie, że się nie
Połapiesz, czy jeszcze gadacie
Czy lecicie w parter
Niebieski kolor nakurwia do drzwi
Przecież nie chyba spóźniony Kieślowski
Ale właściciel podejście ma takie
Że Morse'em odpukać chce im wiadomości
Balet jest mocny, stajemy na
Palcach, jutro mam zaspać, albo nie wstawać
Chwytam telefon, rozpieprzam o ścianę
I teraz to pozdro, jak będziesz mnie łapać
Wizja się maże jak szczyl na plastyce i
Pewnie już wiszę na moralnej pętli
Nie wiem, że rano obudzę się
Widząc jak płaczesz i po
Prostu przede mną siedzisz

I nie zrozumiem nigdy, jakim cudem to pokonać
Nie ma zazdrości
Która nie połamie moich kolan
Może charakter, albo któreś zmysły mówią
Że zaufanie tylko zamaskuje prawdę brudną?
I nie zrozumiem nigdy, jakim cudem to pokonać
Nie ma zazdrości
Która nie przestrzeli moich kolan
Może charakter, albo któreś zmysły mówią
Że zaufanie tylko zamaskuje prawdę brudną?

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować