Doli - NA KOŃCU BUTELKI tekst piosenki (lyrics)

Marcel Doliński

[Doli - NA KOŃCU BUTELKI tekst piosenki lyrics]

Na końcu butelki, nigdy nie ma ulgi
Stary ja po drodze, tutaj odpuścił
Po drodze, zniknęło mi paru kumpli
Cały ten syf, naprawdę nas poróżnił

Chce stąd wyjebać, do okoła kurwy
Zrobiłem zimny się, prawie nie ludzki
Wiem doskonale, będę aż do trumny
Wiem doskonale, że muszę to puścić

Niewiem ile mi zostało tu
Z tylu zbędnych słów
Z tylu błędnych prób
Nie potrafię już
Niewiem ile mi zostało tu
Z tylu zbędnych słów
Z tylu błędnych prób
Nie potrafię już

Latam po mieście, jak jebany duch
Nie cofnął bym czasu, nawet jakbym mógł


Za dużo ambicji, abym upadł na bruk
Czuje że zawsze za mało mam stów
Chce na swojej szyi, nadgarstku mieć lód
Nie traciłem głowy, nigdy dla tych suk
Wszędzie minusy, a gdzie jakiś plus
Przejadę się z nimi, nie ważne skąd jestеm
Ważniejsze że gdziе dojdę
Ona mnie woli, no bo ze mną dojdzie
Doli do typie, jak ty byłeś chłopcem
Trzymaj z daleka się, zachowaj odstęp
Czekam aż kreski zatrzymają oddech
Kto pierwszy zejdzie, zakładam się z ziomkiem
Kto pierwszy zejdzie, zakład mamy z ziomkiem
Nie słuchaj mamo, wiem to nie jest rozsądne

Na końcu butelki, nigdy nie ma ulgi
Stary ja po drodze, tutaj odpuścił
Po drodze, zniknęło mi paru kumpli
Cały ten syf, naprawdę nas poróżnił

Chce stąd wyjebać, do okoła kurwy
Zrobiłem zimny się, prawie nie ludzki
Wiem doskonale, będę aż do trumny
Wiem doskonale, że muszę to puścić

Niewiem ile mi zostało tu
Z tylu zbędnych słów
Z tylu błędnych prób
Nie potrafię już
Niewiem ile mi zostało tu
Z tylu zbędnych słów
Z tylu błędnych prób
Nie potrafię już

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować