Ero JWP, Paluch, Miodu - Karawana tekst piosenki (lyrics)
Michał Czajkowski
Paluch [Łukasz Paluszak] Poznań, Polska
[Ero JWP, Paluch, Miodu - Karawana tekst piosenki lyrics]
Ile bym znaczył tłumaczył, to nie dociera
Nie to, co mam – sam zbudowałem to od zera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie
Kolejny tune ciebie boli i uwiera
Ile bym pisał, to nisza
Już cisza już lepsza jest
Znajdziesz mnie tam, gdzie ganja i tabakiera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie
Psy szczekają, karawana idzie dalej
Droga utorowana, bo wkładam w nią cały talent
Biorąc majk wiedziałem
Że nie w każdym znajdę fana
I że może ich zaboleć, jak ogarnę
Co mam w planach
To nie fatamorgana, co widzę, cieszy mi oko
Numery wchodzą blokom
Jakby weszło mi w lotto
Ero nie Elon, lecz także miеrzy wysoko
I nie trzeba mi rakiet
Wystarczy niеzły mikrofon
Rzeczy istotą jest, że mogę nie mieć czasu
Na ping-pong z balasami
Co jeszcze nie wyszli z lasu
Mam misję i potencjał, żarkę i benzynę
Wszystko płonie, wjeżdżam walcem na rynek
I ma być cymes, ma być tak, jak mi na rękę
I to bardziej brightening niż netto 2900
Życie ma być piękne wśród bliskich
Dobrych dusz i jak coś cię ściąga w dół
To po prostu to puść
Z tyłu sztylecik, z przodu kwiaty, bomboniera
Ile bym znaczył tłumaczył, to nie dociera
Nie to, co mam – sam zbudowałem to od zera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie
Kolejny tune ciebie boli i uwiera
Ile bym pisał, to nisza
Już cisza już lepsza jest
Znajdziesz mnie tam, gdzie ganja i tabakiera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie
Moja karawana leci jak
Impala na trzydziestkach
Miażdży wszystkich śmieci
Co szukają szans w afterkach
Gdybyś kurwa nie zaczepił
Nie znaliby cię starzy
O tym stylu i szacunku możesz tylko marzyć
Trapujący coś tam warczą, zwraca im się karma
Bycie w grze jest dla nich pracą
Gdzie zarabia pracodawca
Szybko tracą fason, kiedy popularność spada
Wasza ksywa z moich ust zawsze, gdy pluję
Wypada
Hejty po cichu bóldupią, wypisują biblię żalu
Z komputera z swojej starej
W przerwie od obiadu
Dla was jestem JWP – Jaśnie Wielmożny Paluch
I pierdolę wasze zdanie
Jak tysiące moich fanów
Pierdolony self made bez grama pozerki
Zróbcie kurwa przejście wszystkie
Rapowe modelki nie pierdol
Co jest trendy i który jest na czasie
Bo wszystko, co najlepsze, słuchanie
Zanim poznacie
Kurwa mać, nie nawidzę się lać
Latam z bazuką słyszę strzał, robię pow pow
Ten świat jest suką
Będę miał, co będę chciał i chuj z nauką
Hejter wstaje rano od razu z bolącą dupą
Mam do tego dystans, nie umiesz tego wygrać
Możesz mnie co najwyżej cmoknąć
W środek motocykla
Prawda jest przykra jak atrybut hejtera
Jedyna myszka, którą znasz
To ta od komputera
Wciąż jestem taki i taki, masz na mnie haki
A tracki blisko padaki, jak ptaki
Ataki lecą w sieć
To nie kamora, to chore, fora od porad
To pora, ujrzeć to pora
Paluszkami nie naciska się
Z tyłu sztylecik, z przodu kwiaty, bomboniera
Ile bym znaczył tłumaczył, to nie dociera
Nie to, co mam – sam zbudowałem to od zera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie
Kolejny tune ciebie boli i uwiera
Ile bym pisał, to nisza
Już cisza już lepsza jest
Znajdziesz mnie tam, gdzie ganja i tabakiera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie