Hase, Szesnasty - Bez Ładu tekst piosenki (lyrics)
[Hase, Szesnasty - Bez Ładu tekst piosenki lyrics]
Nigdy nie byłem od ciebie
Nagraj numer jak się, kurwa
tam poczułeś na tym fejsie
Pierwsze miejsce w lidze nigdy nie dla was
Ja idę, a ty się może wreszcie postarasz
Ciężkie rapy, kiepskie rady
Spisałbym was jedną ręką - na straty
Hase, Radom, dalej pcham to, lecę
Nie przepraszam bardzo za to jaki jestem
Wielu ludzi mnie nie kuma za bardzo
Nie chciałbym się z nimi kumać za bardzo
Wciąż zagadką, za prawdą, niech będzie
Choć rap to ogółem tylko kłamstwa i brednie
Parę rzeczy mi nie wyszło jak złoto
Jak się wrócę to po to (tylko po to)
Jeszcze Polska się pozna tak na mnie
Że będą raperzyny się wybijać na tym hajpie
Czasem sobie coś pogadam bez ładu
(Raz, dwa, trzy) jak ty
Choć nie takie podejście zawsze
Miałem do rapu
Niech będzie, słuchałem tego co gadacie wy
Moje zwrotki na szczyty idą lub
Ze mną do piachu (Raz, dwa, trzy)
Chuj z tym nie przyszedłem po hajsik za
Parę słabych tracków
Dzieciaku, muszę ogarnąć wokół siebie syf
Czasem sobie coś pogadam bez ładu
(Raz, dwa, trzy) jak ty
Choć nie takie podejście zawsze
Miałem do rapu
Niech będzie, słuchałem tego co gadacie wy
Moje zwrotki na szczyty idą lub
Ze mną do piachu (Raz, dwa, trzy)
Chuj z tym nie przyszedłem po hajsik za
Parę słabych tracków
Dzieciaku, muszę ogarnąć wokół siebie syf
Już nie chodzi się po klatkach pić wódki
Ty traktujesz to jak powód do przewózki
Różne skutki miały zabawy w taniec
I cisza, niech gimbaza sprawdzi co się stanie
Zryty beret i stypa, wiecznie, zoba
Bo mi dużo się niekoniecznie podoba
Wciąż układam te puzzle, tam źle, tu źle
Oczywiście innym się udaje (zawsze)
Nie ma już nieidealnych typów, panien
Wiem co mówię, widziałem na instagramie
Leżysz plackiem jak śmieć
Wszystko wokół płaskie
Dlatego się tak pastwię przez sieć
Trochę śmieszy nadal, serio
Jak raperzy pragną rymy składać serią
Samo drewno tu leży i musicie za to beknąć
Przynajmniej moje skille każą wierzyć
Że te bale na was jebną
Banany chcą dziś pouczać
Czym jest ulica, albo jak się nie bać
A ja znam typa co chce ich nauczyć
Jak nie oddychać i wisieć na drzewach
Typie, ja nie wzywam do nienawiści
Wierzę, że solą tej ziemi jest miłość
Zjechałem z drogi i patrzę na wszystkich
Jak wielu na śliskim się wypierdoliło
Wesołe tandemy, złapani za ręce
A potem zdziwieni padając na mordę
"Ale urwał, ale to było dobre"
Wesołe tandemy, złapani za ręce
A potem zdziwieni padając na mordę
(Ale urwał, ale to było dobre)
Rap nie do tupania nogą
Rap co im zniszczy procesy poznawcze
Nie zdążą spytać nawet "Pan do kogo?"
Wejdziemy w mózgi przez otwory w czaszce
Hase, Szesnasty, Szesnasty, Hase
Właśnie pukamy taranem do drzwi
Jak mamy zrobić im napad na branżę
By trzeba trenować napady na cyrk
Zanim odejdę to zostawię słowo
Dam nieśmiertelne: prawdę i skill
Ty jak odejdziesz to zostawisz logo
Tak samo tanie jak dzieciak co szył
Wpisz se "Bangladesz" i weź dotknij świata
I jak się rozpłaczesz, skocz autem do Maka
A ja podsumuję świat wersem Białasa:
"Blakablakablaka"
Czasem sobie coś pogadam bez ładu
(Raz, dwa, trzy) jak ty
Choć nie takie podejście zawsze
Miałem do rapu
Niech będzie, słuchałem tego co gadacie wy
Moje zwrotki na szczyty idą lub
Ze mną do piachu (Raz, dwa, trzy)
Chuj z tym nie przyszedłem po hajsik za
Parę słabych tracków
Dzieciaku, muszę ogarnąć wokół siebie syf
Czasem sobie coś pogadam bez ładu
(Raz, dwa, trzy) jak ty
Choć nie takie podejście zawsze
Miałem do rapu
Niech będzie, słuchałem tego co gadacie wy
Moje zwrotki na szczyty idą lub
Ze mną do piachu (Raz, dwa, trzy)
Chuj z tym nie przyszedłem po hajsik za
Parę słabych tracków
Dzieciaku, muszę ogarnąć wokół siebie syf