Hase - Wyjścia tekst piosenki (lyrics)
[Hase - Wyjścia tekst piosenki lyrics]
Że twoja ekipa w przedbiegach odpada
Przesyłam wszystko na kartkę
Bo mam z pięciu umysłów
Nie nagrywam miesiąc i siada
Tak robię progres, otwieram magazyn
I rzucam dla słuchaczy, którzy są głodni
Hase od zawsze czołówka żelazna jak tron
Który prędzej czy później się zwolni
Ja bym nie był taki pewien
Czy to wszystko co zdobyli twoim
Kosztem to na stałe
Miałem w życiu też podobny okres
Że mnie zabijali śmiechem
Dziwnym trafem to nie przez nich umierałem
Nie wierzę w opaczność, ani żadne cuda
Dużo bardziej, że przez wszystkie noce
Których nie przespałem gotuje wkurwienie
Które non stop mówi mi do ucha
Że to nie jest koniec, tak se tylko udawałem
Problemy się mnożą, mówi się że wyjścia są
Może dotąd żadnych drzwi nie otwierałeś?
Ludzie są naiwni, mają cię za idiotę
Jestem z tych
Co wiedzą że gdzieś klucze trzeba znaleźć
Tonąłem w rozterkach, zanim se obiecałem
Rozpierdolę każdy orzech na nie moim zgryzie
Wiem, że to wszystko dla
Ciebie pewnie jest banałem
Ale póki nie umarłeś tak wygląda życie
Tamte pierwsze wersy pewnie to
Nie jest bragga
Stawiam na potrzebę bycia w końcu docenionym
Za mało uwagi mi kiedyś poświęcał tata
Bo chodził 24 7 napierdolony, raz!
Nie ma tak w życiu
Że nie da się znaleźć wyjścia
Nie ma tak, że się robi łatwo, na farcie
Nic się nie naprawia
Bo akurat tak byś ty chciał
Ani nie psuje samo
Ktoś przykłada łapę zawsze
Nie mam ochoty już uciekać stąd
Nie mam naprawdę
Czas za dużo zmienia żeby mieć
Przegrani wkoło nakazują trzymać gardę
Reszta mi obojętna jest
Jak zeszłoroczny śnieg
Nie wiem ile cię kosztuję sobą być
Nigdy nie płaciłem za to ani grosza
Może nie świadomie jakimiś znajomościami
Gubisz tą walutę, ale nie śni się po nocach
Jestem przekonany, mapy się nie mylą
Jeśli myślami skąd czerpiesz nie
Są czyjeś "widzimisię"
Jakieś kurwa nigdy nie spełnione z dupy plany
Które dawno porzucili, a ty nagle idziesz
Staram się ułożyć rzeczy jak należy
Żeby wpływu na nie
Nie miało to co było kiedyś
Na tym ogólnie polega posiadanie wiedzy
Kiedy się nie odwracać
Bo w ścianę można uderzyć
Ciężko jest odetchnąć, bo znowu mamy problem
Jest mi tak wygodnie
Że się gapię tylko w sufit
Czekam na tę iskrę co potrafi mnie jebnąć
Słowa są tobie bliskie
Do mnie nie ma sensu mówić
Tyle mam próbek na dysku i każda
O kilku z was tu opowiada
Nie wiem czy kiedyś będę normalny znów
Bo mam z pięć umysłów, a to chyba wada
Tak robię progres i dziś szukam wyjść
Już nie miejsc do ucieczki
Bo znowu deszcz pada
Hase od zawsze czołówka żelazna
Jak serce dla kurestwa bez żadnych zasad!
Nie ma tak w życiu
Że nie da się znaleźć wyjścia
Nie ma tak, że się robi łatwo, na farcie
Nic się nie naprawia
Bo akurat tak byś ty chciał
Ani nie psuje samo
Ktoś przykłada łapę zawsze
Nie mam ochoty już uciekać stąd
Nie mam naprawdę
Czas za dużo zmienia żeby mieć
Przegrani wkoło nakazują trzymać gardę
Reszta mi obojętna jest
Jak zeszłoroczny śnieg