Hukos - Panie Prezydencie... tekst piosenki (lyrics)
[Hukos - Panie Prezydencie... tekst piosenki lyrics]
Kurwa, daj mi karabin
Jestem już sfrustrowany
Tak jak Konami, że fani Pro Evo są piratami
Ekran krwawi tuzami
Bo ten kraj trawi nienawiść
Tak, jak El Zarkawi chcę zabić
Krawędź dotykam stopami obłęd pod powiekami
Schowany w czerni Bandamy
To jak Mos Def New Danger
Jak się jarasz płytami
Spust klamy ściska palcami
Za każdy pusty slogan z ust
Twych Glocka nacisnę spust
Ty skonaj, święta wojna, święta krowa
Huk narzędzie w rękach Boga
I flaga biało-czerwona
Lecz do połowy spuszczona
Bo to żałoba narodowa
Ta, bo ten plan we mnie dojrzał
Żeby małego pojmać, porwać
Gardło przestrzelić
Zdobędziesz fame, polski Sejm, jego 50 cent
Hukos bojownik idei, morderca elit
Pod kataną mam klamkę, ostrze moich oskarżeń
Ty padniesz jak Olof Palme, krew na asfalcie
Palancie namierzyłem twój biurowiec
Naprzeciwko wieżowiec
Jedenastopiętrowiec, tam się na dachu położę
Jak Leon Zawodowiec, jeden strzał
Poznam odpowiedź
Jak to patrzeć na świat poprzez
Dziurę w twojej głowie
Ta, panie prezydencie, uważaj, ta
Jeszcze dziś to zrobię
Ej, pan prezydent, ja dzisiaj zabiję go
Bo pan prezydent w tym kraju to całe zło
Jest głową państwa
Więc jest wszystkiemu winien
Tak więc panie prezydent oglądaj
Się za siebie
Kordon niebieskich aniołów dba
O moralność narodu to pała przeciwko słowu
Linią oporu jest rozum
Zmienili w nazwie przedrostek, pałę na Tonfę
Polonezy na Hondę, Nysa
Volksvagen transporter
Została moralność, czyli Stalina oddech
Z oddali orient na Moskwę
Kondomy grzechem - nonsens
Ale popieraj patologię, pokolenie
Dzieci głodne wyrośnie, zrobi rewoltę
Bo młodzi chcą mieć dzieci
Lecz ich na nie nie stać
Młodzi chcą się żenić, lecz nie mają mieszkań
A ja przemawiam do ślepca
Czas immunitet odebrać zabiję prezydenta
Bo ten kraj jest jak kurara nie Guarana Light
Bo nie pozwala nam zarabiać, chyba
Że w dolarach jest hajs
Ziemia obiecana z Stanach, spierdalaj
Bo władza nikomu nie daje szans, ta, niestety
Chcesz wygonić z kraju młodych
Anglia da nam zarobić
Tu zostaną puste domu, puste szkoły
Zapełnione kościoły
To PRL-u sieroty, ojciec dyrektor
Z ambony naucza, co mają robić
Młodzi pierdolą wybory, obetnij im stypendia
Głupich łatwiej popędzać
O chleb poproszą na klęczkach
Pamiętaj, ja się nie opamiętam
Postanowiłem - zabiję prezydenta