Deys, Kobik, Zero - Hot Spot tekst piosenki (lyrics)

Dawid Czerwiak [AKA: ​​grimmy, BladaBanka, MUTANT PWR]

[Deys, Kobik, Zero - Hot Spot tekst piosenki lyrics]

Mam słabość do ubrań, gotówy i kobiet
Choć mam nowe buty, znów kupiłbym sobie nowe
Poczekaj moment, nim coś powiesz, bo
Straciłem wiele w życiu
Wiele też nie dostałem darmo
Ukłon w stronę rodziców
Wiem, że wychować mnie nie było łatwo
Gubię zapał do pisania tekstów
Gubię go do wszystkiego powoli
I chociaż dla kogoś to tylko stek bzdur
Muzyka się sama obroni
Bo to pojebany zestaw
Jak słuchasz mnie i Deysa
Nie musisz siedzieć tu za karę
Jak na rekolekcjach
Robimy echo serca Ci
A nie słyszę nic, choć możesz
Krzyczeć dziś
Czuję się jakbym gdzie indziej był
To nie Silent Hill
Wiesz że mamy akcji kino tu


Skuna kilogramy, kartony, jak tato syropu
Moje akta na psach
Federalnych zaśmiecają stół
Moja matka w tych przypadkach
To nie miała do mnie słów
Znów łapię się na tym
Że nie tylko sobie mogłem zrobić krzywdę
I wolałbym o tym nie myśleć, to przykre

Sam już nie wiem
Co jest lepsze i co bardziej jara mnie
Czy mam czekać tu na szczęście
Czy naprędce łapać je
Chociaż cena się nie zmienia
- stawiasz wszystko
Albo nie
Wciąż nie wiem, co lepsze

Sam już nie wiem
Co jest lepsze i co bardziej jara mnie
Czy mam czekać tu na szczęście
Czy naprędce łapać je
Chociaż cena się nie zmienia
- stawiasz wszystko
Albo nie
Wciąż nie wiem, co lepsze

Siedem lat w Tybecie
Klepie jedną mantrę, jestem kotem
Chyba sam w to wierzę i
Nie mogę się nadziwić sobie
Jedni to mówią, że wychodzę dobrze
Inni, że wbiłem tu na krzywą mordę
A ja to pierdolę, bo ciągle się mnożę
I nie siedzę całymi dniami przy kompie
Jak Mojżesz pod Horeb możesz
Tu podejść pokornie
Posypiesz głowę popiołem
Bo jesteś pyłem i prochem
Ja idę z losem na noże i
Się założę o co chcesz
Że Ty tak kurwa nie możesz
Bo ciśniesz ślinę z Pawłowem
To ja Cię wciskam w podłogę
Choć sam jak Rockwell na księżycu
Z każdym krokiem lżejszy synku
Pieprze lepkie ręce, ryjku
Jeszcze nigdy Bóg z maszyny
Nie docenił moich przygód
Już nie wiem na co liczę
Jakbym liczył kwit z napiwków
Grasz va banque to na
Bank by chcieli popatrzeć
Jak płaczesz za hajsem i straconym czasem
A sami za siebie by nie dali złamanej blachy
Tacy gracze
Czaisz? Za swoje se wchodzę
W ogień jak gambit
I chyba już wolę ciągłe straty
Niż tą monotonię, co się czai za plecami, man

Sam już nie wiem
Co jest lepsze i co bardziej jara mnie
Czy mam czekać tu na szczęście
Czy naprędce łapać je
Chociaż cena się nie zmienia
- stawiasz wszystko
Albo nie
Wciąż nie wiem, co lepsze

Sam już nie wiem
Co jest lepsze i co bardziej jara mnie
Czy mam czekać tu na szczęście
Czy naprędce łapać je
Chociaż cena się nie zmienia
- stawiasz wszystko
Albo nie
Wciąż nie wiem, co lepsze

Perspektywy ludzi są w ciemności
Jak Agnieszka Holland
Ja już zarobiłem tyle
Chyba nagram na Bitcoinach, man
Zmęczyłem się w tym roku - trzy płyty
Recenzje błyszczą
Brak czasu na brak siły
To myślą, że wdycham kryształ
Zmieniłbym otoczenie
Ludzi, to miasto, ten proces
Przydałby mi się jakiś mentor
Ojciec, Bóg, cokolwiek
To inne czasy
Nie spotkasz YaHoWha w restauracji
Rodzina źródła odleciała
Jak ich Yod ze skarpy
Miałem kilku idoli, miałem nauczycieli
Znudzili mnie po chwili wszyscy
A mieli mnie zmienić
Historie nie opowiedziane
Draniu - czaj się na nie
Szyje rozprutych
Nie Dratewka, tylko podrzynam je
Gorące punkty - ciepło
Zimno, zimno, ciepło, zimno
Przy takim harcie ducha szok termiczny
To nie widmo
Chcą potrząsnąć moją rękę, wiedzą ile skrywam
Ale to kurwa nie Hot
Spot i jednoręki bandyta
Chwytasz?

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować