Krvavy - Poltergeist tekst piosenki (lyrics)
[Krvavy - Poltergeist tekst piosenki lyrics]
Tylko nie wiem czy ułudę czy rzeczywistość
Odsuwam blisko, daleko, zero pewności
Słyszę szuranie przy ścianie, mam gości
Wciąż to pukanie, lecz z dołu więc padam
Może ktoś tam pode mną też się zastanawia
Czy ktokolwiek jest wyżej, też ma dylemat
A może go nie ma, wytwarza schemat
Drabinę wartości, hierarchii boskości
Wciąż słyszę szuranie, drapanie, litości
A może wmurowano coś-kogoś w podłogę
Wyjść sam nie może, czy ja mu pomogę
Drapiąc panele, może też wzbudzę strach
Niepokój w snach gdy będę się przebijał
I chwila wciąż mija a stukot głośniej
Dobija się w głowie a może za oknem
Wyjdę to zmoknę a pewnie się nie dowiem
Gdzie podział się człowiek
Wmurowany w podłogę
A może on mówi, tylko, że nie dostrzegam
Słów dialektu obiektu świszczących jak pegaz
Trzeszczy i trzaska, ta mowa jest martwa
Cisza uśpiona decybele pożarła
Gdy zrywam drewno ono płacze drzazgami
Znajduję wskazówkę zalaną łzami
Wydrapał ją pewnie własnymi zębami
Skazany na beton pod panelami
I znów za mną łomot, piekielne drewno
Drzwi się zatrzasnęły, ale od wewnątrz
Rzuca krzesłem na moich oczach
Jak błędny ognik zagadka z moczar
A pokój drga jakby miał opuścić
Przestrzeń tak ludzką w krainę bez ludzi
Mruga tym światłem, przepala żarówki
Alfabet Morse'a, raz krótki, raz długi
Sygnał nadany przez czeluście ciemności
Przenika gardłowo stany podświadomości
I zrywa te kable, którymi przypięty
Jestem do świata bez uczuć i głębi
I zrywa ze ścięgien te pluskwy i chipy
On wcale nie mówił, to odgłos modlitwy
Odcięty dostęp do neurofarmacji
A ty jakim światem zwłoki swe karmisz?
To wciąga mnie głębiej, nie rwą kierunki
A przeciwne zwroty nałożone jak
Laserunki, a może - znów hipoteza
Zeszliśmy razem z jednego drzewa
Ja wpiąłem się w kable, on sam pozostał
I chce się wydostać w imię mych doznań
W otulinie samotności i niebezpieczeństwa
Utworzył boga na podobieństwo szaleńca
W otulinie samotności i niebezpieczeństwa
Utworzył boga na podobieństwo szaleńca