Krvavy - Wołanie popiołu tekst piosenki (lyrics)
[Krvavy - Wołanie popiołu tekst piosenki lyrics]
Po rozżarzonych węglach słów
Idąc w niewiadome
W starym ognisku upina ktoś płomień w kok
Dorzucając słomę w kamienny krąg wspomnień
A ja- odpalam ogień od lisiego ogona
Trzeszczy jego mowa, rozświetlając mrok
Nie doliczę dni, nie przeskoczę też miesiąca
Gdy rok jest dzwonnicą zapadających słońc
Rozlały się akwarele po bukowych górach
By poczuć rozkosz spacerów
W ubłoconych butach
W namokłej palenicy, gdzieś na świata zboczu
Odnajduję zwilgotniały od łez popiół
Chciałbym wiedzieć czy potrafię w
Nim grzebać tak
Aby cofając bieg zdarzeń, chwil i lat
Wskrzesić drzewo
I czy starczy go na drabinę mowy
By móc wspiąć się po niej
Ponad głowy olbrzymów ciszy
Mży- jakby ktoś płakał w mgłach
Rozsypał goryczy ziarno i chłodną rosę żalu
Jakby ktoś za złe miał, że musi wstać pomału
I zostawić zasypane w piach
Przedwieczorny włosów trzask
Szmer rozgadanych liści
Plechę kosmosu, którą turyści
Roznoszą na strzępy przebrzydli sadyści
Rozdarło się niebo nad naszemi głowy
By zasiać las stumilowy nam w sercu i duszy
Ruszamy więc na wieczne doznań łowy
Gdzie się popiół jeszcze tli, ten tytułowy
Mając w ręku wiatr
Jedyną pierś w zbrataniu z nożem
A między palcami ster z
Próchna i gwiazd morze
Trzymając na ich łonie
Polarne zmartwień zorze
Idąc gdzieś boso po chabrowym polu domysłów
Borze! Liściasty iglasty