Krvavy - Kabała w rzyć hipokryzji tekst piosenki (lyrics)
[Krvavy - Kabała w rzyć hipokryzji tekst piosenki lyrics]
Szaleństwem jest być mądrym
Czuję się marnie jak Niziołek
Pośród orczej hordy
Ktoś na społeczeństwo chyba
Rzucił jakieś klątwy
Bo powierzchowne wartości trzymają
Stałe prądy paradoksem jest
Że każda maksyma zawsze aktualna
Tylko wybieramy sobie
Która wygodniejsza prawda
Gówno warte są wasze dywagacje o rozpaczy
Skoro nie macie pojęcia
Gdzie stoicie no i na czym
Opiera się stan popierdolonej egzystencji
To, że o tym nawijam to nie znaczy
Że mnie kręci
Powtórne grzebanie się w odchodach głupoty
Czasem mam potrzebę przeanalizować te kłopoty
Które miały miejsce tak niedawno
I swego czasu
Po prostu wkurwia mnie robienie hałasu
Dosłownie o każde najpłytsze zadrapanie
Narzekacie jak stuletnie wieko trumny
Mocium Panie!
Gdyby kózka nie skakała to
By pewnie dalej chlała
Wyrzygana przy kibelku znowu leży strawa cała
Piątek, świątek, czy niedziela
Chodźmy się najebać a ty Panie daj nam
Dzisiaj powszedniego chleba
I sam się przyznaję, że gderałem no i trułem
Jednak się zmieniłem
Teraz szepczę słówka czułe
Trzeba się opamiętać i zdjąć klapki z oczu
Ciągnęło cię do masy, a ja dalej na uboczu
Niech prędko przyjdzie kolejny piątek szmato
Byś mogła dopełnić swój obrządek na bogato
Wpisaną macie na stałe technikę sfumato
Rozmazany obraz, chyba nie zaprzeczysz faktom
Idź się napierdolić
Drinki fundowane przy stole
Klękaj kurwo, na penetrację teraz kolej
Tak to miało boleć, tyle we mnie jadu
Animozji chciałem przeprosić wiesz
W sumie to mi szkodzi
Bo gdy ktoś takie dyrdymały o mnie płodzi
To nie zasługuje na żadną
Tratwę podczas powodzi
Płytki człowiecze zarzucasz mi, że kłamię
Będziesz moim Izaakiem, a ja twoim Abrahamem
Do ciebie też mam apel
Kobieta to nie tylko ciało
Więc nie traktuj tak by dusza
I gardło ją bolało
Nasłuchałem się o podbojach
Dzielne rycerzyki
Lepiej przywdziejcie na kutasy
Żeliwne pancerzyki
Wam też chyba przyda się jakiś pas cnoty
Co drugi pozaliczał klasę
A co trzeci jeszcze gorszy
Nie rozumiem, czym się jarasz chłopaczyno
Że najebany trafiłeś na tylne
Siedzenie z dziewczyną
Ponoć było miło, świetna ta przyjemność
Bo widziałeś ją tylko
Gdy było całkiem ciemno
A teraz nie widzisz łez
Gdy sprawdza test ciążowy
Czas się pakować i znaleźć obiekt nowy
Gotowy na weekendowe, całonocne wojaże
Chodź tu kruszyno, zabiorę cię w sferę marzeń
Zrobisz wszystko co tylko ci rozkażę
Bo od dzisiaj to ja jestem twoim panem, amen