Lukasyno, Kriso, Egon, Joter - Analog tekst piosenki (lyrics)

[Lukasyno, Kriso, Egon, Joter - Analog tekst piosenki lyrics]

Źródło bije, stopa bije, serce żyje, Hip-Hop
Zawsze sobą, w showbiznesie jedną nogą
Ogarnia ich niepamięć
Kiedy stają naprzeciwko
Odszczekają każde słowo
Choć na scenie dla mnie
Wiecznie brakowało miejsca
Kto się nie pchał na piedestał
Został w cieniu obok jedni wybierali legal
Inni szli drogą przestępstwa
Między wieżowcami wiało srogo
Każdy miał fach, ktoś dilował, ktoś kradł
Ktoś rzucał towar
Ktoś mielił szkło i żenił piach
Młoda Camorra, nim przyszła tutaj moda na rap
To stara szkoła, nie słuchasz
Ale szanuj mój skład
Co przeżyliśmy, to nasze, to nosimy w sercach
Jeśli widzisz tutaj gwiazdy
To tylko na Mercach
Miejska inżynieria w grze


Uliczna sceneria w tle
Inspiracją życie, nie kryminalny serial

Mam tyle werwy, przekaz mógłby być zbędny
Chciałem przerwy, na front wzywają bębny
To życie, nie bajka, choć krążą legendy
Możesz stracić tu zęby
Przyjdzie płacić za błędy
Stres, nerwy, bez przerwy, tak chcesz żyć?
Nad przepaścią gdzieś być albo
W klatce zgnić? Czas przez palce, dni
Ty jak w pułapce tkwisz
Że ją kochasz jak nikt pokaż swej matce dziś
Nie wyznaczę ci ziomal, którędy twa droga
Musisz sam próbować
Przejść na własnych nogach
Musi blokować głowa, muszą ból znosić mięśnie
Bo przez piekło jest przejście tam
Gdzie odnajdziesz szczęście
Podbijasz śmiało, a tak mało o sobie wiemy
Kolego, mego spokoju ze słabością nie myl
Życie, panta rhei, każdy ma swe problemy
My działamy, dzielimy hajs
W szajs nie brniemy
Szanujemy proste rzeczy – kromkę z masłem
Szczere ludzkie relacje i gdy
Wszystko jest jasne
Jak tak masz – gratulacje
W zgodzie usiądźmy tu
Zimny Wschód, rzekę spowił lód
To nasz świat jest

Nigdy ci nie powiem o tym
Co byś chciał usłyszeć
Tam, skąd pochodzimy, tematy pisze życie
Chociaż miewam tajemnice to nie
Trzymam ich w zeszycie
Kiedy słuchasz analogu, wtedy czujesz różnicę
Dzisiaj cofam się w czasie
Jakbym przewijał klisze
Wszystkie zwrotki braciaka
Nawet już ich nie zliczę
Jeszcze na kaseciakach z osiedla na osiedle
Pchałem bity na bloki tak jak diler mefedrę
Biznes plan, choć nie zawsze legalny
Każdy tu z nas ma
W ciężkich chwilach koleżko chcę
Być tobie jak tratwa
My to jedna bratwa, każdy oddany zasadzie
Zawsze trudniej złapać wilka
Który żyje w stadzie drzewa wycięte
Które rzucały nam na drogę cień
W wirze wydarzeń możesz pójść na dno
I tak dzień za dniem
Tutaj za banknot nie kupisz
Szacunku tylko śniadanko
Łapiesz przynętę, by nabić kieszeń
Czasem nie warto

Tu, gdzie brak lojalności, na ulicach przemoc
Chciwość rządzi w miastach, w ludziach niemoc
Zrozumiesz świat, ja już nie muszę
Żyję według zasad i mam czystą duszę
Serce pękło nieraz, bo przyjaciel się oddalił
Salut wszystkim ludziom co swej
Duszy nie sprzedali
Wielu tworzy imperia, już są inne kryteria
Odpaliłem się z pisaniem
Powiew świeża energia
Jutro należy do nas, każdy dzień to wyzwanie
Przetrwają tylko silni i ten wieczny atrament
Nie piszę na siłę, tylko myśli przelewam
Kminisz moje teksty? Z przekazem uderzam
W życiu widziałem wiele, ty też
Ja nie wątpię my bracia z wszystkich ulic
Jako jedno ramię zbrojne
Bo w nas jest potęga, spokój i agresja
Poznałem smak stali, mój rap to jest esencja

Mój czas i twój czas płynie tak samo
Na porodówce ledwie nas odróżniano
Błazna w królewskie szaty odziano
Ich majk to berło, mój rap dekalog
Szumi analog
Nasz czas i ich czas płynie tak samo
Na porodówce ledwie nas odróżniano
Błazna w królewskie szaty odziano
Ich majk to berło, nasz rap dekalog
Szumi analog

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować