Lukasyno, Kriso, Ziomek, Egon - Bulterier tekst piosenki (lyrics)

[Lukasyno, Kriso, Ziomek, Egon - Bulterier tekst piosenki lyrics]

Powiedz kim jesteś w swych oczach
Twe życie wciąż na pokaz
Ja cały czas wśród ludzi plus
Najlepszy towar w blokach
Nie tędy droga, upadłeś bardzo nisko
Nic nie warte Twoje słowa
Chociaż byłeś dosyć blisko
Szacunek z poważaniem można
Stracić bardzo szybko
Bo w kilka sekund stałeś się zwykłą
Męską dziwką nie zarabiam na przyjaźni
To ten pierdolony szczegół
Za to Ty bez tej forsy
Już dziś wypadłbyś z obiegu
Sam mówiłeś, że to święte
Za to z gównem Cię zmieszali
Nie wydymam Ci dziewczyny
Choćbyś jutro się powalił prawda taka
To co dzisiaj zrobisz z czasem wraca
Bądź gotowy do obrony
Jak przeprowadziłeś atak


Popełniłeś duży błąd piętno nosisz
Na swych barkach czas zapomnieć o szacunku
Na schodowych klatkach
Pod rękę z farmazonem
Do spółki wziąłeś diabła
Choć sam nieraz mówiłeś
Że liczy się tylko prawda
Wyzdrowiejesz od przyjaźni, użyj wyobraźni
Kim mógłbyś dzisiaj być
Gdybyś wtedy się nie zbłaźnił
Kim jesteś w swych oczach
Twe życie wciąż na pokaz
Ja cały czas wśród ludzi plus
Najlepszy towar w blokach

Tysiące dni za Tobą, tkwiłeś w sieci pająka
Przekręciłeś ziomka, czeka Cię nagonka
Długi, telefony
Już nie wiesz sam gdzie jesteś
Tak teraz jak i wcześniej duch
Ci psów na mieście
Pytania, odpowiedzi, straszą Ciebie lasem
Ty na trzy metry na szyi masz już pasek
W afery uwikłany, cwaniak bez lojalności
Balansujesz na krawędzi
Już łamią się Twe kości
Vendetta Cię dopadła, co sypie czarne ziarna
Już przyszłość jest Twa marna
To droga Twa ostatnia
Już nie chcę Ciebie znać
Z pamięci swej wymazać zasady nie są Tobie
Przed Bogiem Twoja spowiedź
Szczerości z Twoich ust nie
Można się spodziewać
Tak bagaż fałszu dźwigasz
Tak drzewo kłamstw dojrzewa
Nie dane mi Cię sądzić
Lecz zdechniesz jak ten pies
Przestroga tu dla innych, do serca sobie weź

Czujesz oddech na plecach
Jakby gonił Cię bulterier
Oglądasz się, czekasz na ostrzegawczą serię
Wrogowie z każdej strony
Sam nie wiesz dokąd biegniesz
Pętla się zaciska, już wiesz
Że nie uciekniesz

Boja tu jak czara, która kiedyś się napełni
Szmal zwodzi chwiejnych, co na zbyt pazerni
My ostatni szwadron Koneksji wierni
Nikt nie marzył o koronie
Z Chrystusowych cierni
Za oknem październik, noc zapada wcześniej
Niespokojne myśli przychodzą nawet we śnie
Pętla zaciska się prawie bezboleśnie
Na nic Ci żalazo i nakoksowane mięśnie
Czas Vendetty, dzień
W którym musisz spojrzeć prawdzie w oczy
Stanąć twarzą w twarz ze swym sumieniem
Nie byłeś w porządku, a myślałeś
Że to ktoś przeoczył
Spokój, oddech, opanuj rąk drżenie
To jest tak, że w naturze musi być równowaga
Za nieładne zachowanie szujo czeka Cię kara
Tyle lat pracujesz na szacunek, zapamiętaj
To nie coś, co kupisz tanio na straganach
Czy warto było powiedz wpierdalać się w kanał
Twą miarą, to kim jesteś
Nie co mówisz w sloganach
Nie pomogą już modlitwy i
Klękanie na kolanach
Valhalla, kraina wojowników Ci nie dana

Czujesz oddech na plecach
Jakby gonił Cię bulterier
Wrogowie z każdej strony
Sam nie wiesz dokąd biegniesz
Pętla się zaciska jak szczęki Pitbulla

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować