Lukasyno, Peres, Justyna Porzezińska - Chaos tekst piosenki (lyrics)

[Lukasyno, Peres, Justyna Porzezińska - Chaos tekst piosenki lyrics]

Nie zawsze, ta której dasz
Miłość, odpłaci tym samym, kurtyna opada
Deszczowy poranek
Pod domem parkuje srebrna Brava
Dzwonek do drzwi, wjeżdżają psy
Jeszcze nie wiesz kto w plecy cios zadał
Na chacie młyn, u synka łzy
Jeden z nich amfę podkłada
Na korytarzu, w komisariacie, patrzy
Ci w oczy, siada naprzeciw
Mówi wprost, że dyma Twą żonę, zabierze dom
Firmę i dzieci
Myślał, że wszystko ma ustawione
W tajemnej zmowie domino leci
Nieważny finał, kto, co i
Jak by się skończyło, gdyby nie plecy
Czasu nie cofniesz, gdy góre biorą emocje
Ty stoisz w deszczu i mokniesz
Ktoś zaraz będzie miał problem
Na cudzej krzywdzie się potknie, szui
Marzyło się życie wygodne, zagranie podłe


Za dobro, zło nie ufasz już
Bo nie wiesz kto okaże się łotrem
Żyjesz spokojnie, nie jesteś świadom ile
Dzielnice kryją dramatów
Chłopak na nowo życie chciał zacząć
Ostatnie trzy lata za kratą
Czas jakoś zleciał, kto by przewidział
Spisek uknuła matki ich dzieci
Kiedy wyjeżdżał, z psem się zwąchała
Niewdzięczna suka, szcza tam, gdzie siedzi
Nie miał przykładu, sam dawał przykład
Jak być poczciwym bratem i ojcem
Zaczął na nowo życie układać, małą łyżeczką
Oby na wolce
Naćpani kumple, gdzieś na domówce
Skrzywdzili mu bezbronną siostrę
Miał wyjść na prostą, dziś duży chaos
Znów pokutuje za krwawy odwet

Kto jest kto
Przyglądam się mym starym blokom
Tu mogło przecież zdarzyć się każdemu z nas
Ząb za ząb krew za krew, oko za oko
Zemsta ni wybaczenie nie ukoi ran

Pytasz czy
Pytasz czy da Ci szansę zatrzymać czas
Czy macie jeszcze czas dla straconych szans
Nie łatwo się wybacza kolejny raz
Zraniona dusza łzawi, nie toleruje zdrady
Pytasz czy
Pytasz czy da Ci szansę zatrzymać czas
Czy macie jeszcze czas dla straconych szans
Nie łatwo się wybacza kolejny raz
Zraniona dusza łzawi, nie toleruje zdrady

Toksyczne relacje, trujące jak bluszcz
Niewinny pozornie, a kto go dotknie
Poczuje ból w życiu dokładnie nie wszystko
Co ładnie wygląda, jest dobre
Gdy błyszczy za bardzo, przyciąga zły omen
Wnet jawi się problem to smutne, posłuchaj
Jak los wjeżdża z buta i depcze marzenia
Chłopak po przejściach, jak po
Wojnie Wietnam, poznaje dziewczynę
Wszystko się zmienia
On jak ten okręt dryfował od
Dziecka sam, we mgle, nocami
Ona była latarnią co rzucała światło
Na kurs przez oceany
Rok później nowina, bo w drodze ma syna
Snuje dumnie plany
Lepszym być ojcem niż jemu był ojciec
Nie dać w tej kwestii plamy
Do głowy nie przyszło, co
Przyniesie przyszłość chaos, ból, rany
Od rana do nocy zarabiał pieniądze
By żyło się godnie #money
Toksyczne sumienie, zepsute myśli
Skrywała głęboko, gdy on robił forsę
Wyszło po latach, przypadkiem z Facebooka
Że puka się suka, więc świat na manowce
Kiedy zapytał co to ma
Znaczyć, nerwy puściły, wybuchła płaczem
Z domu wybiegła wprost na
Komendę, po złości zeznała
Że był dla niej katem
Wjazd, psy na chatę, gleba, wpierdol
Kabaryna gdy go pojmali, wyszła z domu
Zostawiając syna
Pół godziny później jak się okazało
Ktoś znów ją dyma
Dała mu światło, które zgasiła, to chaos
Smutny finał

Pytasz czy
Pytasz czy da Ci szansę zatrzymać czas
Czy macie jeszcze czas dla straconych szans
Nie łatwo się wybacza kolejny raz
Zraniona dusza łzawi, nie toleruje zdrady
Pytasz czy
Pytasz czy da Ci szansę zatrzymać czas
Czy macie jeszcze czas dla straconych szans
Nie łatwo się wybacza kolejny raz
Zraniona dusza łzawi, nie toleruje zdrady

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować