Lukasyno, PIH - Kiedy Szukasz Prawdy tekst piosenki (lyrics)
PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska
[Lukasyno, PIH - Kiedy Szukasz Prawdy tekst piosenki lyrics]
L: Lukasyno PIH p: Ścieżka samotności
Kiedy szukasz prawdy idziesz sam
Takim dwóm jak my nie ma miejsca
Ścieżka jest zbyt wąska
Dobrze znam samotności smak
Kiedyś wszyscy zapukamy do wrót domu ojca
Kiedy szukasz prawdy idziesz sam
Takim dwóm jak my nie ma miejsca
Ścieżka jest zbyt wąska
Dobrze znam samotności smak
Dobrze znam samotności smak
Niespisane wspomnienia więdną jak
Niepodlewany ogród
Kajet otwieram, ulice stają w ogniu
Jak u Homera, raz wojna, raz pokój
Tych ksyw pragnie arena
Nie stragany emporium
Kiedyś wspólna scena, dziś terytorium wroga
Oni w melanżu, my kilometry w nogach
Kulisy branży do głów uderza soda
Kilku szacunkiem darzę
Na resztę czasu szkoda
Z kim łączy cię więcej
Coś prócz ognistej wody
Tam gdzie pieniądze przeważnie kość niezgody
Nikt nie jest święty, kiedy byłem młody
Chciałem spojrzeć w oczy śmierci
Jakby mnie prowadził Odyn
Znam swoje błędy, znam smak samotności
Mam klucz do drzwi mego serca
Nie stoją na oścież
Usłyszałem duszy głos na zerwanym moście
Sokratejski dialog czyste myśli
Trzymaj odstęp
Nie znam twej historii choć czujemy podobnie
Miast pielęgnować pomnik wolę
Wyrugować problem
Obstaje przy swoim nawet jeśli to nie modne
Niczym Hektor u bram Troi
Kochać bliskich odejść godnie
Wschodnie wychowanie jeśli uraziłem pardonne
Bit, długopis, kartka, znowu nocna warta
Niebo rodzi krople, nie baczy gdzie spadną
Daje życie kwietnym łąkom i
Cierniom na bagnach
Co z ciebie za człowiek
Jeżeli nie czułeś bólu nigdy?
Żalu, strachu, złości, wyrzutów sumienia
Jak marnej jakości jest życie niemowy?
Na kłamstwa się godzisz
Tkwisz w niedomówieniach
Żywot dezertera… tak bardzo bez wyrazu
Twoje prochy
Już dziś to bez przeszłości nawóz
Wszystko co mętne posiadasz w arsenale
Fałsz pod prawdy sztandarem
Byle nie trafić na talerz
Inną drogę wybrałem… ścieżkę serca i rozsądku
I żałowałem nieraz
Byłem za bardzo w porządku
Zwątpienia fala, zanim złapałem balans
Te chwile nie zobaczą więcej wskazówek zegara
Liczy się tylko prawda
Nie czekam na nią do jutra
Na szlaku pustelników, stoję gotowy w butach
Nie bałem się nigdy wyzwań
Podróży z wojną w tle
Z bagażem przewieszonym przez ramię
Noc i dzień mój mrok jest mną… dziś ta
Wiedza nie jest gorzka
Nadal łapie mnie za dłoń
Ciągnie za sobą w otchłań
I mówi mi: "Popatrz na nich"
- gdy mijam statystów
Gnijących w opuszczonym hotelu swego umysłu
Spać nie dają myśli
Emocje, jakich nie przeżyjesz nigdy
Samotnie, droga prawdy
Wokół kiepscy pokerzyści
Do końca niejednego życia pozostaną blizny