Mroku - Jesienią Nad Rzeką tekst piosenki (lyrics)
[Mroku - Jesienią Nad Rzeką tekst piosenki lyrics]
Na rozdrożu kamień by można było skręcić nogę
Po obydwu stronach mokradła ciągnęły
Jak do świateł w domach dusze w boki lgnęły
Urok takiej drogi co biegła tu przede mną
Potem przyszły nogi którym wszystko jedno
Plątały się jak losy
Jak wrzosy na słonecznym polu
Alko jest jak fryzjer co ścina włosy w holu
Mój drogi alkoholu, w ostrym świetle dnia
Dałeś godziny spokoju i minuty zła
Poczułem się Bogiem choć stworzyłem tylko nic
Koniec świata był za rogiem a
Ze szczęścia chciałem wyć
Jesienią nad rzeką wilgoć biła ciepłem
Kobietą ale nie tą, uciekłem, z szeptem
Obudziłem się na drodze daleko od tronu
Jeszcze czasami z niej schodzę
Ale wracam do domu
Zasada niby prosta, zgubić wzrok na palcu
Zabić drozda, zgubić krok w tym tańcu
Przechodzę do marszu, to rok jawnie w walcu
Kiedyś rządził mrok, pa popaprańcu
Trzeba się wyszumieć, wiatr słabnie
Drobny fakt zrozumieć, liść spadnie
Fizycznie, mentalnie, takie kłody gniecie
Potem nie starczy już wody
Która napoiła by cię
Tak łatwo stworzyć jest tron
Jak wieniec z róży i gnić
I siedzieć i przepić swój dom
I nie mieć gdzie w burzy się skryć
Tak ciężko jest trzeźwo gdy
Można królem życia być
Kochałem cię wiedźmo i z
Bólem kilka twoich żyć
Kochałem jak w sztuce, jesienią nad rzeką
Za cholerę tam nie wrócę choć to niedaleko
Tak łatwo stworzyć jest tron
Jak wieniec z róży i gnić
I siedzieć i przepić swój dom
I nie mieć gdzie w burzy się skryć
Tak ciężko jest trzeźwo gdy
Można królem życia być
Kochałem cię wiedźmo i z
Bólem kilka twoich żyć
Kochałem jak w sztuce, jesienią nad rzeką
Za cholerę tam nie wrócę choć to niedaleko
Jesień kolor niesie, piękno dawnych dni
Wrzesień przechodzi w październik
W lesie szukam pni
Chcę usiąść jak na dworcu i odjechać w dal
Na spokojnie w końcu wylać w ziemię żal
To jest moja podróż, po domach bardzo dawna
Przez ścieżkę z po stronach
Ma tajemnicze bagna
Mówisz mi o płaczu, ckliwy płacz za wierzby
I kładzie się szczęśliwy
Wolę smutny stać trzeźwy
To jest marna moda, żyć mizernie szpanem
Cholernie droga droga i blednie nad ranem
Wracam do domu, na tym polega pic
Że mówię nikomu i wszyscy wiedzą nic
Ludzie nie chcą wiedzieć co dzieje się potem
Można i siedzieć ale można spać pod płotem
To daje odwagi i cham mocny w grupie
Obudzisz się nagi, sam, nocny trupie
Tak łatwo stworzyć jest tron
Jak wieniec z róży i gnić
I siedzieć i przepić swój dom
I nie mieć gdzie w burzy się skryć
Tak ciężko jest trzeźwo gdy
Można królem życia być
Kochałem cię wiedźmo i z
Bólem kilka twoich żyć
Kochałem jak w sztuce, jesienią nad rzeką
Za cholerę tam nie wrócę choć to niedaleko
Tak łatwo stworzyć jest tron
Jak wieniec z róży i gnić
I siedzieć i przepić swój dom
I nie mieć gdzie w burzy się skryć
Tak ciężko jest trzeźwo gdy
Można królem życia być
Kochałem cię wiedźmo i z
Bólem kilka twoich żyć
Kochałem jak w sztuce, jesienią nad rzeką
Za cholerę tam nie wrócę choć to niedaleko
Tak łatwo stworzyć jest tron
Jak wieniec z róży i gnić
I siedzieć i przepić swój dom
I nie mieć gdzie w burzy się skryć
Tak ciężko jest trzeźwo gdy
Można królem życia być
Kochałem cię wiedźmo i z
Bólem kilka twoich żyć
Kochałem jak w sztuce, jesienią nad rzeką
Za cholerę tam nie wrócę choć to niedaleko