Mroku - Zamek we mgle tekst piosenki (lyrics)
[Mroku - Zamek we mgle tekst piosenki lyrics]
Z opowieści tej ostatnich stron
Czytałem, że tam czeka wierna rzeka
Nad nią dom tam przez konary drzew
Sam do stopy mojej padł
Gram - czteroletni śmiech i serce moje skradł
I po wodzie jak śpiew tej sukni długiej biel
Hej niosła się do strzech
A śmiałków było mniej
Nim zliczyłem do trzech to puścił moją dłoń
Ten niezliczony pech
Co trąbą oplótł mnie jak słoń
Raz, dwa, trzy jest liczbą moją
Bo z samotnością zrywa
I wszystkim wodopojom zwierzyny przybywa
Jedyne co mnie trapi - idę dalej
Ale jakby nie i ciągle widzę zamek
Ale ciągle skąpany we mgle
Przez łąki pełne wiatru, do tych cichych dni
Delikatnie, jak od żartu unosiłaś brwi
I w blasku niczym ryby
Skąpaliśmy się w nicości
Zamknęli nas w dyby na placu wolności
Nie wiem, który to już ranek winię
Że jest źle że zbliża się przedzimie
A zamek wciąż we mgle
To jest problem Polski, że żyjemy jakoś w tle
Chyba stworzył nas Żeromski
Gdy pisał o szkle
W zamku nie brakuje pracy
Od władcy po służbę
I żyją jak rodacy, choć narodowości różne
Możesz zbierać zboże, jeść, żyć jak król
Możesz Słowo Boże nieść w ten dostojny tłum
Możesz od blasku skarbca oślepnąć w sekundę
A potem prosić starca
By Cię uleczył dotykiem
Możesz w środku marca, choć to trochę trudne
Wytańczyć z wilkiem walca
Stać się bestii namiestnikiem
Widać go z daleka na tle posępnego nieba
Stoi i jak żona w oknie czeka, czeka
Oprócz tego diabła, jeszcze nam potrzeba
By mgła opadła, niczym z mleka, z mleka
Nie wiem, który to już ranek winię
Że jest źle że zbliża się przedzimie
A zamek wciąż we mgle
To jest problem Polski, że żyjemy jakoś w tle
Chyba stworzył nas Żeromski
Gdy pisał o szkle