Mroku, Asia Alpop - Martwi Przyjaciele tekst piosenki (lyrics)
[Mroku, Asia Alpop - Martwi Przyjaciele tekst piosenki lyrics]
Na końcu znikasz ty
A w środku jest mi tak samo
Tak pusto "niekochano", jakby nigdy
Nie było cię, mamo
Jakby rano z radości jak kaczkę obskubano
Miewam dziwne noce, przesiąknięte stratą
Jak nawiedzony chodzę i szukam cię tato
Choć wiem, że jesteście
To przyszłość mnie nawiedza
Wiem, że to za wiele na cholerę mi ta wiedza?
Nie mogę od tych bredni
Że żegnać mi się przyjdzie
Żaden dzień nie będzie odpowiedni
Teraz? Kiedy indziej
Przyjdź, gdy będę gotów
Czyli nigdy i tak każdy
Z moich dalekich odlotów nie
Dokończy tej przyjaźni
Zawdzięczam wyobraźni, a raczej dziwnym lękom
Że budzę się w łaźni umazany krwią jak mięcho
Koniec ma swoje piękno
Tylko jeszcze go nie widzę
Coś we mnie pękło rysa od
Serca do mózgu idzie zbuduję wam dom
W miejscu w którym nie ma nic
I będę jak ten dzwon nocami
Jak ćma w okna bić
I kiedy przyjdą czarne dni
A przyjdą i to jeszcze wiele
Nic was już nie martwi
Moim martwi przyjaciele
Gdy zapuka zwiastun zły
Filiżanka z kawą pójdzie w pył
Wilk obnaży kły i wgryzie mi się z całych sił
Uleci ze mnie duch, będę bosy z jedną nogą
Przeklinam swój słuch
Głosy które spać nie mogą
Zbuduję wam dom (zbuduję wam dom)
W miejscu w którym nie ma nic
(w miejscu w którym nie ma nic)
I będę jak ten dzwon (i będę jak ten dzwon)
Nocami jak ćma w okna bić
(nocami jak ćma w okna bić)
A kiedy przyjdą czarne dni
(a kiedy przyjdą czarne dni)
A przyjdą i to jeszcze wiele
(a przyjdą i to jeszcze wiele)
Przypomnisz mi się ty (przypomnisz mi się ty)
Wszyscy martwi przyjaciele
(wszyscy martwi przyjaciele)
Słyszę ciszę
Od zarania od witania i na końcu
I do tego pożegnania jakbym
Koczował na dworcu i w staniu i w podróży i
W miesiące w szybkim kroku
Za płotem w kałuży płonie słońce
Potem tonie w mroku
Wciąż myślę o stracie, o tym że woda kapie
We mnie wciąż mieszkacie i śpicie na kanapie
To jest me przekleństwo, a jednak się śmieję
Bo nic was nie martwi, moi martwi przyjaciele
Wciąż czuję jak światy, nieznane mi odchodzą
Myślę wciąż o końcu ludzi
Którzy jutro się narodzą
Myślenie to kraty a naszło pewnej nocy
Nagle jak armaty wystrzeliło w pełnej mocy
Teraz niesie echo, słyszysz droga siostro?
Jak za rogiem niedaleko te
Strachy me poniosło
Musze z tym się zmierzyć i zacząć oddychać
Każdy musi przeżyć czego oczy nie chcą czytać
Zbuduję wam dom
W miejscu w którym nie ma nic
I będę jak ten dzwon nocami
Jak ćma w okna bić
I kiedy przyjdą czarne dni
A przyjdą i to jeszcze wiele
Nic was już nie martwi
Moim martwi przyjaciele
Gdy zapuka zwiastun zły
Filiżanka z kawą pójdzie w pył
Wilk obnaży kły i wgryzie mi się z całych sił
Uleci ze mnie duch, będę bosy z jedną nogą
Przeklinam swój słuch
Głosy które spać nie mogą
Zbuduję wam dom (zbuduję wam dom)
W miejscu w którym nie ma nic
(w miejscu w którym nie ma nic)
I będę jak ten dzwon (i będę jak ten dzwon)
Nocami jak ćma w okna bić
(nocami jak ćma w okna bić)
A kiedy przyjdą czarne dni
(a kiedy przyjdą czarne dni)
A przyjdą i to jeszcze wiele
(a przyjdą i to jeszcze wiele)
Przypomnisz mi się ty (przypomnisz mi się ty)
Wszyscy martwi przyjaciele
(wszyscy martwi przyjaciele)