Mroku - Przedostatni Dzień Na Ziemi tekst piosenki (lyrics)
[Mroku - Przedostatni Dzień Na Ziemi tekst piosenki lyrics]
Wśród wiernych psów i sań
Jestem koziorożcem, żart, te sanie i grań
Wychował mnie ksiąg sznur o tajemnej treści
Jutro schodzę z gór jak w nogi ból
Aż stawach trzeszczy
Widziałem wasze grzeszki, brud
Smród czuć na szczytach
Nie wiem czy was psami szczuć
Czy o zdrowie pytać
Pierwiastek destrukcji chwyta za
Skrzypce i gra
Podczas obdukcji na szybce wyszło
W każdej nitce DNA
Jestem poszukiwaczem wielu znaczeń
Niosę ostatnią wieść od przodków
W rytmie kotłów oddawali gwiazdom cześć
Ostatni dzień, ostatni deszcz, głupie plemię
Mamo, co mam zrobić z tym papierkiem?
- A wyrzuć na ziemię
Wszystko zabijamy, dla poklasku
Przyjemności z wycia
W blasku niegodziwości, złego wpływu księżyca
Jedyny gatunek, twór, co tworzy arcydzieła
I tak szuka duszy, że dusi ze skór obdziera
Zanosi się na deszcz, ostatnia niedziela
Płaszcz
Załóż i się płaszcz przed ludźmi z gór
Z paszcz
Leśnych, zbiera się nocna straż na grzesznych
Wychodzimy z cieni wiecznych
Kiedy ma szalupa przybliżyła
Niczym lupa brzeg
Było słodko Kantalupa, rajsko i w net
Rozbili się państwo z browarami i sprzęt
Grał między kurwami zrodził się u mnie wstręt
Blał! Kosmos wściekł
Bo żeś wlał do rzek ściek
W imię czego? Egoizmu, forsy jak Grek
A ty spaliłeś całą wiedzę
W Aleksandrii ciemny wiek
Nie mów mi, że niesiesz pokój
Przodków proś o lek
Ludzie mórz, ludzie twórz, wielkie dzieła
W trudzie ze zbóż, tylko
Tchórz niszczy świat, co go wspiera
Ostatnia niedziela
Przedostatni dzień na Ziemi
Ten cykl się kończy, w końcu odejdziemy
To jest przedostatni twój dzień na Ziemi
A pytaj siebie czemu, głośno śmiej
Nie obejdziesz się bez tlenu, bez zieleni
Ale bez ciebie będzie naszej matce lżej
To jest przedostatni twój dzień na Ziemi
A pytaj siebie czemu, głośno śmiej
Nie obejdziesz się bez tlenu, bez zieleni
Błękit i biel
Wychodzimy z ziemi, z jezior
Skrzek ostatnich płuc bez liści
Spod kamieni jak żmii jęzor, stłuc
Śnieg w kolorze wiśni
Zobacz ostatniego lwa, kulę opłaciłeś ty
By mieć zdjęcia dwa, dowodów górę
Że masz większe kły
Wychodzimy z mgły niczym upiory pierścienia
Spod skrzydeł ćmy, cicho, jesteś chory
Bez imienia spod góry śmieci zostawionej na
Szlaku z widokiem
Nie zobaczą go już twoje dzieci, przed rokiem
Spojrzałem w oczy lisa stał w
Blasku kropel w locie
Teraz z twojej czapki zwisa
Jak jakiś sopel w złocie
Matka Ziemia zbiera siły
Tuż na krawędzi lasu
Postawi mogiły nie ma już czasu
Zrozum to najlepiej od zaraz
Nie ma możliwości żeby zabić te hałas
Zrozum to najlepiej od zaraz
Nie ma możliwości, skurwielu zabij mnie!
To jest przedostatni twój dzień na Ziemi
A pytaj siebie czemu, głośno śmiej
Nie obejdziesz się bez tlenu, bez zieleni
Ale bez ciebie będzie naszej matce lżej
To jest przedostatni twój dzień na Ziemi
A pytaj siebie czemu, głośno śmiej
Nie obejdziesz się bez tlenu, bez zieleni
Błękit i biel