Mroku - Sprawy Codzienne tekst piosenki (lyrics)
[Mroku - Sprawy Codzienne tekst piosenki lyrics]
Rozsiany jak zboże, jak min morze wśród pól
Zmyj krew, zbierz plew jak noże ze szkół
Gdzie mury i gniew, oby nie dziury od kul
Kolejna noc zmory nam śnią
Kolejny chory, pakują ich w wory
Nie wiozą już nawet na OIOM
Bo jest pełny niczym słów tom
Odcięty niczym schron
Znów parapety wron, mów którędy na dom
Iść rano kładę kwiaty na grób
Nowe straty, stare szaty, szare światy od wdó
Nogi z waty, wrogi taki, się snuję jak trup
Od wypłaty do wypłaty
Czy czujesz ten groove?
Od armaty do armaty przez Kijów i Lwów
Idą wielkie tragedie, małe dzieci bez snów
I giną serce pęknie, zdradziecko raz wróg
Wycelował beznamiętnie w dziecko las luf
Żyjеmy spokojnie, z powrotem bezpiеcznie
Nic nie wiem o wojnie, za płotem są bestie
Którym w brzuchach burczy, na front
Lont się kurczy
To ruski rząd daje żołd za mord w Buczy
Ból nieznośnie duszy rośnie z wiekiem
Sznur za uszy na gruszy nie jest lekiem
Smutek odejścia jak grota dusi brakiem ciebie
Zwrota jak Rota otwiera serca
A nie wrota do piekieł
Trzymam wartę, nim zejdę, odejdę
Jeszcze raz się czule obejmę w pół
Te dramaty dla wielu to sprawy codzienne
Panie poznaj nasz ból
Trzymam wartę, nim zejdę, odejdę
Jeszcze raz się czule obejmę w pół
Te dramaty dla wielu to sprawy codzienne
Panie poznaj nasz ból
Drogie dzieci zdejmijcie uszy z głów
Z polskich duszy wkurw, żadnych słodkich słów
Nie będzie refundacji
Nie będziesz do wakacji zdrów
Na to choruje ktoś w Alzacji, jest was dwóch
Znałem Krzysia miał misia i raka ma grób
Wyzdrowiał i potrącił go pijany wójt
Pędził do gminy podnieść podatki za brud
A gliny? gdy im wręczył to zamknęły dziób
Może jednak ból jest formą przypomnienia
Że i biedak i król jest formą
Nie ma ciała z kamienia
Jesteśmy jednakowi w obliczu cierpienia
Królowi odratują, biedakowi utną pół ramienia
A więc wynajdź lek na NFZ! A
Więc wynajdź lek na NFZ!
A więc wynajdź lek na NFZ! Albo idź
Na wiec i strzel sobie w łeb
Słyszę szloch rzewny gdy kolejny frajer
Co na spis powszechny przez net włożył gajer
Musi zwinąć żelki pod więzieniem
Stawić z zawałem
Wtedy przyjmą bez kolejki jakby
Miał zabić żalem
Rozmawiamy o problemach i potrzebach
Gdy spotykamy na weselach i pogrzebach
Zaciskamy zęby, zaciskamy pasa gdy trzeba
Zjadają nerwy, spada masa, nas nie ma
Trzymam wartę, nim zejdę, odejdę
Jeszcze raz się czule obejmę w pół
Te dramaty dla wielu to sprawy codzienne
Panie poznaj nasz ból
Trzymam wartę, nim zejdę, odejdę
Jeszcze raz się czule obejmę w pół
Te dramaty dla wielu to sprawy codzienne
Panie poznaj nasz ból
To jest twoja cisza, twój spokój umysłu
Jak od morza lekka bryza i w strumyku wiatr
Wyją syreny pełne gniewu, krzyku i pisku
A ty na brzegu słuchasz śpiewu żab
Kurwa…Dźwięk syren jak drutem omotał chałupę
Budzisz się w trawie ryjem i prawie trupem
Pod drzwiami szparami przeciska się smutek
Z dwoma butelkami jak stary kumpel
To dla tych co poczuli kalectwa marny smak
Pot ze strachu na koszuli
Gdy lekarz mówił - wrak
Może będzie dobrze, może operacja, morze
Piach niektórzy przepłyną każde "może"
I na drzwiach
Na SORze 8 godzin, boże! gorzej
Z gardła piana
Doktorze kiedy to badanie? Mama
Nie jadła od rana
Piękny dzień, śmiać się w barze i szamać
W letnim skwarze, gnać przez plaże, opalać
Uchylić szyby, w aucie włączyć letnią nutę
Nie przejmować miły
Że mamie żyły miękną kłute
A na korytarzu wystawili jak cyrkową trupę
Mijają jak rozlewa zupę, robi kupę super
Mówi stary lekarz niczym trep, pół żartem
Kładąc niczym chleb piekarz na
Stół kogoś kartę
Okres przydatności kończy się rankiem
Gorsze wiadomości - jutro równo z zegarkiem
Jak tu się wyciszyć, gdy na łóżku obok
Pani widzi kota
Mówi - wyczesz mu wnuczku ogon
I widzi bliskich grono
Choć jest sama ze sobą
Już ją połączono z drugą stroną
Trzymam wartę, nim zejdę, odejdę
Jeszcze raz się czule obejmę w pół
Te dramaty dla wielu to sprawy codzienne
Panie poznaj nasz ból
Trzymam wartę, nim zejdę, odejdę
Jeszcze raz się czule obejmę w pół
Te dramaty dla wielu to sprawy codzienne
Panie poznaj nasz ból