Mroku - Stare Prześcieradła tekst piosenki (lyrics)
[Mroku - Stare Prześcieradła tekst piosenki lyrics]
Nieba to grudniowy śnieg
Jeszcze wiosny mi potrzeba
Do jesieni będę biegł
Tu się rozpoczyna historia
która los poczyna
Byłem sam, wyciszony niczym głos mima
Lęki, fobie, dzięki tobie
Że kiedyś mnie słuchałeś do teraz to robię
Siedziałem nad brzegiem, zgarbiony jak drzewo
Styrany umysłowym biegiem na prawo i lewo
Gdybyś podszedł blisko - jak do chleba łabędź
Nie widziałbyś nieba, urwisko
W drugim oku krawędź
Lubię w ludziach ich małe demony
Znam ich jak przyjaciół
Jak swoje własne strony
To siedzi bowiem w oczach
Jak koty na piecach
W środku płomień, ale ciary
Jak dziary na plecach
Chce rozerwać, ten obcy
Który mieszka w tobie
Wilk nie pyta owcy czy wyjdzie mu na zdrowie
Koniec świata miałem w głowie, nie daleko
Za rogiem widziałem tylko siebie
Jak dla siebie staję się wrogiem
Nie było innej drogi łażenia w nieznane
Były słabe nogi jak marzenia zmarnowane
Moja łajba, choć niewiele warta
Choć nie ma już żagla
To jednak się unosi jak stare prześcieradła
Moja łajbo ożywię cię farbą
Choć staro i marno
To nie patrz na innych i nie płacz, nie warto
Stworzyłem dobry numer
Mówię: "ale świat zwariuje"
Zawalił się tunel, nie wpadło "gratuluję"
Naświetliłem drugą kliszę
Mówię: "świat będzie chory"
Wywołałem ciszę, potem lekcję pokory
Sto razy się potknąłem
Dwieście w nogę strzeliłem
Trzysta zachłysnąłem
W mieście drogę zgubiłem
Czterysta byłem krewien
Za pięćset innych błędów
Dentysta może być pewien
Wszystkich moich zębów
Skrzydła mi urwali, przybili do ziemi
Ale ducha mam ze stali - tego nie wiedzieli
Nie jak mojego druha, nie złamiesz
To jest wilcze
Oczami bacznie słucha, gdy godzinami milczę
Moje stado dba o siebie
W kręgu jest bezpiecznie ciepło
Gdy deszcz nawilża ziemię
Biegniemy po niej lekko
Nozdrza jak balony, napełniamy w ruchu
Przez trakt czarny jak wrony
Lecisz z nami kruku
Ale żeby biec musiałem przestać uciekać
To trudne bo trzeba i nie stać, i czekać
Przez słoneczne pola, doliny pełne śniegu
Płynie ma niedola jak gondola do brzegu
Moja łajba, choć niewiele warta
Choć nie ma już żagla
To jednak się unosi jak stare prześcieradła
Moja łajbo ożywię cię farbą
Choć staro i marno
To nie patrz na innych i nie płacz, nie warto
Moja łajba, choć niewiele warta
Choć nie ma już żagla
To jednak się unosi jak stare prześcieradła
Moja łajbo ożywię cię farbą
Choć staro i marno
To nie patrz na innych i nie płacz, nie warto
Biegłem przez mokradła
Dosłownie cały w błocie
Ocierały skały, wtórowały ptaki w locie
Przedeptałem lasy z szacunkiem godnym bogom
Za wszystkie złe czasy, za tych co nie mogą
Biegną by wyrzucić z głowy ogrom myśli
Nie mogą zawrócić, niczym Bałtyk do Wisły
Biegną by odrzucić przemoc na ulicy
Niczym mnisi
Których niemoc jest tak silna nawet w ciszy
Biegłem by przypomnieć co utraciłem w drodze
Ile życia zmarnowałem siedząc przy
Biurku jak w Łagrze
Czy większy ból był w głowie niż w nodze?
A jakże! Biegłem do początku
Jakbym mył się w wiadrze
Wtedy zrozumiałem jak głupi jest człowiek
Gdy jak groszek gubi co
Ma najdroższego w sobie
Biegłem zmarnowany przez mnogie piaski
Wróciłem spłukany
Wychowały mnie drogie porażki
Moja łajba, choć niewiele warta
Choć nie ma już żagla
To jednak się unosi jak stare prześcieradła
Moja łajbo ożywię cię farbą
Choć staro i marno
To nie patrz na innych i nie płacz, nie warto
Moja łajba, choć niewiele warta
Choć nie ma już żagla
To jednak się unosi jak stare prześcieradła
Moja łajbo ożywię cię farbą
Choć staro i marno
To nie patrz na innych i nie płacz, nie warto