Mroku - Szósty dzień tekst piosenki (lyrics)
[Mroku - Szósty dzień tekst piosenki lyrics]
Choć nie mówię wspak
Pierwsza mela niczym Ewa leci
Jak mewa przez park
I tak trafia w twarz Adama
Bo to taki w locie test
Jeśli masz w słowniku chama braki
- jebał cię kocie pies
Znam jeszcze parę słów - mów
Ale nie wiem co znaczą
Przecież za parę stów lale
Potrzebują tylko nasion
Wracam do ogrodu, do altany pełnej mroku
Gdzie czekam na zmiany
Jest już po? Nie! Po trochu
Tego i tamtego, poziom absurdu jak ego rośnie
I każdego roku nic nie mówię - coraz głośniej
Słowa nabierają mocy
Gdy miodowej nocy jak w słój
Patrzą sobie w oczy kto? Pizda i chuj
Bełkoczemy jak jaskiniowcy w
Erze łupanego bitu
Od pierwotnej radości do jebanego świtu
I skąd to upodlenie, wręcz narodowa zawiść
Bo czasem mam wrażenie
Że żyjemy żeby wręcz zabić
Nic mówię szósty dzień
Siódmego spuszczam nos stromo
Ósmego już mówię, ale wspominam szósty dzień
Gdy byliśmy sobie obcy niczym
Ósmy pasażer Nostromo
Im więcej słyszę, tym mniej chce
I doceniam cisze jakbym stracił dwie
Znowu z Boskiej Księgi ktoś wyciąga, noże
Broń prosto w skroń mierz mi
Co ma mówić - Boże chroń?
Od całej beznadziei tych nawiedzonych mędrców
Wszystkich po kolei złych
Przenieście do ślepców
Może tam dostrzegą wspólnymi siłami
Że nie ma nic jednego
Bo wszystko jest nad nami
Specjalnie nie mówię
Zbieram słowa na czarną godzinę
I tak siedzę w milczeniu
Nie wiem czy ktoś to zrozumie
A gdy czas milczenia minie
Z milczenia wstanę i usiądę w cieniu