NDZ AK - Stan umysłu tekst piosenki (lyrics)
[NDZ AK - Stan umysłu tekst piosenki lyrics]
Honoru zabrakło, pojawiły się pieniądze
Psy biorą w łapę zamiast dawać łapę
Dilera odwiedzają tutaj częściej
Niż piekarnię
Utwórz interes, to szybko go zamkniesz
Tak działa zawiść, czekają aż spadniesz
Wpierdolą cię w dragi, żeby czerpać korzyści
Zamieniają się we wrogów, a kumplami byli
Przyjaźń się kończy, gdy mowa o monetach
Nierozłączne od dziecka i uwiodła ci faceta
Był jak brat zawsze wszędzie razem
Gdy zakochał, zapomniał jaki masz adres
Biegał z towarem, straszył
Robił ludziom krzywdę
Zapomniał o jednym, pieniądze lubią ciszę
Dzieciaki tu się łapią, czego nie powinni
A jak ich łapią, wtedy płaczą na policji
Widziałem tu sporo, widziałem niejedno
Dzieciaki młodość trwonią, na topie mefedron
Widziałem tu sporo, widziałem niejedno
Dzieciaki młodość trwonią, na topie mefedron
Ścierwo
Witam w mieście, Góra Kalwaria już zmęczona
Alkohol to zbrodnia, masz go na paragonach
Stan umysłu, ktoś to miejsce zaczarował
Społeczniaki wywrócone, ciąży tutaj klątwa
Witam w mieście, Góra Kalwaria już zmęczona
Alkohol to zbrodnia, masz go na paragonach
Stan umysłu, ktoś to miejsce zaczarował
Społeczniaki wywrócone, ciąży tutaj klątwa
Już od dawna puka fetę po kablach
By przetrwać, składa zeznania na psach
Paranoja go zjada jak siupa zęby
Za jego zachowanie nie podaję mu ręki
Wszedł do domu, zgwałcił, podpalił dziewczynę
Zwyrodniały narkoman, a dobrze znał rodzinę
Większej kurwy nie widziałem jak żyje
A niejedną jeszcze to miasto kryje
Po jednym nagraniu zgrywa wielkiego rapera
Pokory nie ma, wszystko przez wyświetlenia
Już kiedyś przerabiałem wielkich cwaniaków
A żaden z nich nie został przy nagrywaniu
Wybucha bankomat, nikt nic nie widzi
Zabrali kasetkę dwieście metrów od policji
Nie brakło precyzji, to fachowa robota
Wyjebali bank na paręset koła
Widziałem tu sporo, widziałem niejedno
Dzieciaki młodość trwonią, na topie mefedron
Widziałem tu sporo, widziałem niejedno
Dzieciaki młodość trwonią, na topie mefedron
Ścierwo
Witam w mieście, Góra Kalwaria już zmęczona
Alkohol to zbrodnia, masz go na paragonach
Stan umysłu, ktoś to miejsce zaczarował
Społeczniaki wywrócone, ciąży tutaj klątwa
Witam w mieście, Góra Kalwaria już zmęczona
Alkohol to zbrodnia, masz go na paragonach
Stan umysłu, ktoś to miejsce zaczarował
Społeczniaki wywrócone, ciąży tutaj klątwa
Jebany jest cwany, chodzi i sieje ferment
Lubi pierdolić głupoty
Jego życie zbyt drętwe
Lubi roznosić ploty, karmić się cudzą krzywdą
Ci co z nim zostali jeszcze go nie kminią
Większość starych ludzi chodzi po zapomogę
Co dostali za lata pracy to śmieszne grosze
To ZUS wszystkich dyma, nie ma wyjątków
Tu kolejny raz dzień zaczynasz od początku
Wpadł w szał, miał plan morderczy niebywale
Do własnych dzieci strzelał jak do kaczek
Nie zapomniał o ukochanej, uleciało życie
Oparł brodę o lufę, plamy krwi na suficie
Moich kumpli paru już po ziemi nie śmiga
Zginęli za młodu, każdy śmierć tragiczna
Każdy zbyt wcześnie, o każdym rozmyślam
Każdy z nich był częścią mojego życia
Widziałem tu sporo, widziałem niejedno
Dzieciaki młodość trwonią, na topie mefedron
Widziałem tu sporo, widziałem niejedno
Dzieciaki młodość trwonią, na topie mefedron
Ścierwo
Witam w mieście, Góra Kalwaria już zmęczona
Alkohol to zbrodnia, masz go na paragonach
Stan umysłu, ktoś to miejsce zaczarował
Społeczniaki wywrócone, ciąży tutaj klątwa
Witam w mieście, Góra Kalwaria już zmęczona
Alkohol to zbrodnia, masz go na paragonach
Stan umysłu, ktoś to miejsce zaczarował
Społeczniaki wywrócone, ciąży tutaj klątwa