Sarius - Kurtyna tekst piosenki (lyrics)
Mariusz Golling
[Sarius - Kurtyna tekst piosenki lyrics]
Siebie dać, komuś siebie dać, kurtyna
Zawsze gdy opada kończę sam, kończę
Tutaj sam, kończę tutaj sam, jak widać
Oglądam filmy o chwilach
Jakieś brednie o happy endach
Wiem miałem skończyć nawijać
Próbowałem to zawiesić ale wyszło jak widać
To mnie już nie zabija to, że
Jestem tutaj sam, jeszcze siłę mam, i ja
Najpiękniejszy dzień życia, to ten dzisiaj
W którym pójdę tak
Pójdę śmiejąc się wam w twarz
Zapamiętaj tak bywa
Mam nadzieje lepiej uczyć się
Na cudzych błędach
"Witaj" jeszcze powiemy sobie, chyba
Że nie wybieracie się prosto do piekła
Tak bywa
Chciałem tylko zrobić coś dla was, zrobić coś
Dla was, zrobić coś dla was, a nijak
Miał się do tego ten hajs, do tego ten świat
Dotyku mi brak moja miła może to moja wina
Powinienem się nauczyć jak żyć normalnie
A chcę tylko tych wrażeń
I pierdolić świat ten, pierdolić świat ten
Bez ciebie ten papieros trwa naprawdę krótko
Tylko gdy odchodzisz
Wtedy siedzę tutaj z wódką
Oddałbym ci całą krew bo mam alkohol
Chuj w to
Mgła nachodzi mi na oczy już powoli, zrób to
Zostawiony bez kontroli
Kontrolują mnie demony
Czy po prostu zostawiony? To pierdoli
Mnie już z każdej strony
Sama o tym pomyśl, czuję się jak uwolniony
Daję ci nóż
A ty przyłóż go do skroni, dobry wybór
Też bym wybrał to miejsce, ale
Nie mam miejsca w dłoni
Papierosy są ważniejsze
Siedzę tak bezosobowy, nie wiem czy tu jestem
Znów siedzę z tym drinem
Jak spotkanie z grzechem
Widzę kurtynę, nie patrzę za siebie
Wiem, to co myślę jest bezużyteczne
Za kurtyną jestem
Nie wiem gdzie jest przejście
To rana, która cię zaboli, to fakt
Jak uświadomisz to sobie w nocy
Jak bardzo stałeś się gorszy, mama
I ty nie poradzisz nic na te kłopoty
Podnosisz oczy, kurtyna spada
Jedyne co widzisz, o tobie prawda
Przez ciszę słyszysz "wracaj do diabła"
Spójrz za kurtynę, już nie ma tam was
To rana, która cię zaboli, to fakt
Jak uświadomisz to sobie w nocy
Jak bardzo stałeś się gorszy, mama
I ty nie poradzisz nic na te kłopoty
Podnosisz oczy, kurtyna spada
Jedyne co widzisz, o tobie prawda
Przez ciszę słyszysz "wracaj do diabła"
Spójrz za kurtynę, już nie ma tam was
Pytasz mnie ile mam lat
Przecież nie musisz mnie znać kurwa mać
Przecież widzę to, dałabyś mi co bym chciał
Ale nie chcę cię zabijać, kurtyna
Puść mnie, już nie trzymaj
Tego co mi płynie w żyłach
Połóżcie obok wina i spierdalać
Bo to moja chwila
Śmieje się jak patrzę po tych
Ryjach co tu się zebrali
Myślą że nie widać, że się sami trzęsą cali
Śmieje się z analiz, właśnie znowu napisali
Że mam jakieś braki w endorfinach
Recepty w życiorysach to nie recepty na życie
Jeśli widzisz mnie w tych liniach to
Znaczy że z tobą idę
Stoję tylko gdzieś daleko, patrzę jak ktoś
Inny patrzy w twoje oczy, a ty na telefon
Stoję za kurtyną, wiesz to
Muszę jakoś wdech wziąć
Pragnę tylko tej trucizny wiedząc
Że chcąc nie chcąc
Skończy się to dla mnie kiepsko
To jak efekt samoistny, dwa minusy dają plus
Żeby sprzyjać tej decyzji
Żeby nienawidzić wszystkich
Choć na końcu i tak nie
Zabierzesz mnie ze sobą
Nie pozwolę się zatrzymać, kurtyna
To rana, która cię zaboli, to fakt
Jak uświadomisz to sobie w nocy
Jak bardzo stałeś się gorszy, mama
I ty nie poradzisz nic na te kłopoty
Podnosisz oczy, kurtyna spada
Jedyne co widzisz, o tobie prawda
Przez ciszę słyszysz "wracaj do diabła"
Spójrz za kurtynę, już nie ma tam was
To rana, która cię zaboli, to fakt
Jak uświadomisz to sobie w nocy
Jak bardzo stałeś się gorszy, mama
I ty nie poradzisz nic na te kłopoty
Podnosisz oczy, kurtyna spada
Jedyne co widzisz, o tobie prawda
Przez ciszę słyszysz "wracaj do diabła"
Spójrz za kurtynę, już nie ma tam was