Sarius, Kubanczyk - Quattro tekst piosenki (lyrics)

Kubanczyk

Mariusz Golling

Kubanczyk [Jakub Michał Flas] Szczecinie, Polska 🇵🇱

[Sarius, Kubanczyk - Quattro tekst piosenki lyrics]

Na cztery łapy jak quattro, zginiemy
To tylko z gracją
Na cztery spusty jak kantor
Zamknięty dla tych, co patrzą
Przez wlewy płynie glutation
Potem pizgam worek jak Bangkok
Gdy Ty kirasz worek jak Punk rock
 ja zawijam swoje jak bandzior
(jak bandzior)

Ja nie mam słabych przyjaźni
Spierdolisz dwa razy
To sam Cię tu zrzucę ze skały
Ja nie mam z Wami relacji, mi
Serce nie krwawi, gdy mówisz
Że nie dajesz rady
Biorę wszędzie po trzy dokładki
Jestem z tych, co najpierw dostali
I to jedyne, co kurwa dostali
A resztę musieli wydzierać łapami
Pracować latami


Jak tego nie czaisz - stracisz
Nie ma tu za kasę braci
Już dawno się sami sprzedali
Dobermans Aggressive, jeden strzał
Jeden zryw 42-200 wchodzi na szczyt
Tu się chowa gorzkie łzy

Pamiętam, jak w szkole straszyli mnie życiem
Lecz ja się nie bałem, wiedziałem, gdzie iść
Aż w końcu wyszedłem na ludzi i za każdą
Sznytę z tych bitew możemy już pić
Ja popatrzę, biorę Gin
Jak na ringu rządzi mistrz
Jak na winklu wisi dym, jakby
W kilku chcieli przyjść, licz

Na cztery łapy jak quattro, zginiemy
To tylko z gracją
Na cztery spusty jak kantor
Zamknięty dla tych, co patrzą
Przez wlewy płynie glutation
Potem pizgam worek jak Bangkok
Gdy Ty kirasz worek jak Punk rock
Ja zawijam swoje jak bandzior
Na cztery łapy jak quattro, zginiemy
To tylko z gracją
Na cztery spusty jak kantor
Zamknięty dla tych, co patrzą
Przez wlewy płynie GroundNation
Potem pizgam worek jak Bangkok
Gdy Ty kirasz worek jak Punk rock
Ja zawijam swoje jak bandzior

Los to jest tragikomedia z podziałem na role
Zabieram pierwszoplanowe
Bo sam się tu skończę jak sam
Się zacząłem, na zimnej ulicy
Lecz nigdy na lodzie
Zawsze wracam jeszcze mocniej, jestem kotem
Spadam na cztery łapy jak quattro pod blokiem
Nie ma tu słabych w szeregu
Odpadli w przedbiegu i nigdy
Nie ujrzą Valhalli bo gdy nie trzymałem już
Sterów okrętu na fali
To oni mi wciąż dolewali
A potem się śmiali, jak spadałem na dno
Fałszywe przylepy jak większy jest banknot
I podjeżdżam w quattro i zjada to miasto
I jebią tu starą winiarnią (ohh)
Jebię show-biznes
Wszystkie te mordy są takie nieczyste
Każdy się śmieje i ciśnie, jak zrobisz wynik
To przyjaźń już kwitnie
Mam duże plecy, nie byłem
Na siłce, robię muzykę, mam spółkę i firmę
Dochód w milionach i ten czar
Nie pryśnie, głowa na karku
Picie symbolicznie

Setki załamań nerwowych, ściągały
Nałogi, lecz robię, co kocham od lat
Obiecałem sobie, że jak na salony
To nie wjeżdżam sam, tylko ja i mój skład

Na cztery łapy jak quattro, zginiemy
To tylko z gracją
Na cztery spusty jak kantor
Zamknięty dla tych, co patrzą
Przez wlewy płynie glutation
Potem pizgam worek jak Bangkok
Gdy Ty kirasz worek jak PunkRock
Ja zawijam swoje jak bandzior
Na cztery łapy jak quattro, zginiemy
To tylko z gracją
Na cztery spusty jak kantor
Zamknięty dla tych, co patrzą
Przez wlewy płynie glutation
Potem pizgam worek jak Bangkok
Gdy Ty kirasz worek jak Punk rock
Ja zawijam swoje jak bandzior

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować