Vkie - 120 WERSÓW ŻEBY ZAJE*AĆ CO WASZE tekst piosenki (lyrics)
Vkie [Łukasz Liszka] Łaziska Górne, Polska 🇵🇱
[Vkie - 120 WERSÓW ŻEBY ZAJE*AĆ CO WASZE tekst piosenki lyrics]
Ty się przy twoim pocisz
No a czyje bardziej śmiga?
CD miało być w maju, no a mamy koniec lipca
Jak kocha to poczeka sorry
Chodziłem po dziwkach
Co jest kurwa Johnny? Flow
Ogarnąłeś w chipsach
Jak dzwoni do mnie siano
Lampa świeci się jak pixa
Jest Kasia, Wika, Wixa, Pixa kurwa
W niedziele struga durnia, "mamo
Jadłem u kumpla"
Gdyby wiedziała ocb, to by nie skakała kózka
A jak skacze ciągle, to chuj jej do dupska
Na 4 wersy to mi wystarczy minutka
A w wyrze z nią trzy, trzymaj się i buźka
Cały kraj jebie PiS, cały kraj jebie Tuska
Młody zarabiaj siano, choćbyś miał je ukraść
Żebyś nie był broke ass
Tak jak każdy mój hejter
Powodzenia bratku, uwierz
Hajs daje szczęście
No ale wracając znowu pogubiłem trasę
To parędziesiąt wersów, żeby zajebać co wasze
To już trzecia część
Nie wiem ile dziś ich nagram
Znowu twoja dupa robi spam na Instagram
Na hotelu z tą kurwą, Maxon albo Viagra
Dorosłe chłopy wciąż gdzieś walą wiadra
Mam ziomala, który ciągle coś gotuje
Tak jak Pascal
Jest bystry w chuj, a wyjebała go dyraska
Chyba już nie podziemie
Chuj z tym jaka jest prawda, dalej bez zmian
Z byle kim nie zrobię traczka
Nawet jak jest większy
A jak chodzi o trendy
To na takiej perce byś se wyjebał zęby
Mogę pociąć wersy, lecieć off the top
Lub siedzieć przy tym, pisać to całą noc
Jeden chuj jak to zrobię
Zaraz zagram to live
Żaden kot mi nie straszny
Zwinny jak Mickey Mouse
Myślała, że zostanie na pokoju szmato, raus
Twój skład to węże jak były
Ziom co robi bounce
Wszystko mam w chuju when I
Walk through the town
Każdy typ co go znam, to jest prostak i cham
Dorosłe chłopy wstydzą się robić siano
Większy wstyd niż przy czterdziestce
Mieszkać z mamą
Kurwa, chyba mnie już pojebało
Instant hit znaczy Vkie, Santiago
Mi casa es su casa, kiedy wbija ziomal
Ale drzwi zamknięte dla szlory
Się skończy hajs z rapu
To znowu coś zarobię
Choćby kurwa przez pomidory
Mam pomysł na korzyść
Łeb mam zamknięty nie próbuj go otworzyć
Ty, pięć koła zysku, ty kurwa gwiazdorzysz
Daj spokój młody wdech, wydech
Napij się wody
Ziom przesadzał, spaliło mu przewody
Finn i Jake te szmaty chcą przygody
Chcesz wiedzieć jak żyję
To obejrzyj se vlogi
Ujebane buty, ty w życie mi wchodzisz
Trzy godziny temu miałem wyjść ze sesji
Pierwsza dwadzieścia pięć
Na samolotowym młoda pisze smski
Pisz kurwa ile chcesz
To jak teraz żyję powiedz
Jak mam nie być wdzięczny?
Powiedz, jak mam nie?
Wdzięczny kurwa sobie za to
Że robiłem wtedy rzeczy bez jebanej przerwy
Flacha jest na stole, chemia jest na stole
Wszystko jest na stole czego chce ta młoda?
Nawet moja babcia mówi "weź je
Olej, rób co masz zrobić
Bo szkoda na nie zdrowia"
No i nie chce mi się tak
Wysłać ściechy, Pazzy to wie
Trzeba czekać na voxy
No a każdy stąd pojebane priorytety
Psychiczne choroby zbierają jak poksy
Jak Santiago jebnie bassem
To wyjebie ci AirPodsy
Nigdy nie robiłem z siebie gangusa
Bo nie mam podstaw
Na TikToku coś tam pierdolą
O mnie jebane czopki
Tech Fleece po koledze w podjebanych Jordach
Eh, nowe siano, nowy kontakt
La vida loca suko, tak to wygląda
Koło chuja nowości na stronkach
Ty, dopiero co jadłem
No a w ręce znowu kromka
Nie wiem nawet który to już wers
Ale bardzo bym chciał jeszcze nawijać dalej
Kurwa, Santiago, to by mogło
Być dłuższe, szkoda
Że taki krótki bit wysłałeś
To se kurwa przedłużę
Za drinka chciała oddać mi w naturze
Szlauf jakich setki
Czym ty chcesz mnie urzec?
Gdzie moja kultura? Nie mów o kulturze
Ze mną przenajświętszy dolar, bella mi amore
Kocham mieć mamonę
A nie dałem dupy w imię monet
Jeden broski jest zielarzem
Drugi broski jest doktorem trzeci tropicana
Miesza polski kamień z Aperolem
Gruba, pijesz? Co jest grane
Ty za drinki płacisz
No a wracasz bez okrągłej
To jest strike jak Lucky
Łapię siano w łapy, tak jak piłę w maki
Santiago rzuca pere, no i to Cię gasi
Mam to od miasta, to nerwy za szybkie
Mam to po ojcu, to w DNA syf
Wystarczy Ci kurwa browarek na dziwkę
Lekkie tornado, rozporek jest ich
U was w ekipie to słabe jest krycie
Bo na komendzie to wystarczy trik
Dziwko, wskoczyłem już wyżej o ligę lub dwie
Nikt już nie powie mi nic podłóż mI nogę
Dla mnie to jest mały deszczyk
Mama nie ma grosza
Ty spłukałeś się na outfit
Chcieli mi narzucić
Że mam wstydzić się za teksty
Czołgasz się za mną, a ja zwiększam dystansik
Węże same się odcięły, siemano, bez pozdro
Schylasz się po drobne
Ja sięgam po mistrzostwo
Nogi się ugięły, a moje chcesz podciąć
Stoisz wbity w konkret, czekasz aż cię pożrą
Siemano i pozdro, wyszedłem od niej
Jeszcze nie zdążyła połknąć
Ledwo jestem w chacie
Już dopada mnie samotność ale nie płaczę
BQ cars w automacie i się
Znowu witam z Polską
Piję więcej niż Bonson, a lepiej się witać
Mimo, że uważam, że lepiej się pożegnać
Skoro nikt z otoczenia nie szanuje życia
Chciałem być tak jak starsi
Nerwica i lęki to jest jedyny rezultat
Rogal o tym mówił
Jak zejdzie ci pizda to se włącz i posłuchaj
Wziąłem na plegary swoje błędy
A kiedyś to nie uniósłbym kompleksów
Cały czas sprint, podłóż mI nogę
Ja się nie zatrzymam w miejscu
Cały czas sprint, sto
Dwadzieścia Vkie, Santiago, let's go