Vkie - MY KONTRA ONI tekst piosenki (lyrics)
Vkie [Łukasz Liszka] Łaziska Górne, Polska 🇵🇱
[Vkie - MY KONTRA ONI tekst piosenki lyrics]
Żebym słuchał co pierdoli banan, nie ma mowy
Musiałbyś zabić mi brata żebym łzę uronił
Znam historię z miasta, a ty oglądaj sitcomy
Nie widzę kolorów wiem jak czują się daltony
Nie widzę wyboru jestem do tego stworzony
Zostałem z nią sam na sam
Miałem na nią pomysł
Nawet nie dotknąłem jej, byłem zbyt zrobiony
Ta domówka komisariat
Każdy ziomek tam to pies
Weź nie pierdol mi jak kroki stawiać mam
Nie wiesz jak jest
Staje dla rodziny tu, a nie dla dam
A nie dla niej
Ona chciała wąchać coco z tobą
A masz tylko klej
Chciałeś być numerem jeden, a jesteś numer 60
Jesteś pozer nawеt starzy ci nie wierzą
Co jest granе?, serce bije ledwo
Mój ziom rusza z pomocą już
To kruszy na telefon
Twój ziom nie wie jakie barwy wybrać
Dalmatyńczyk widać to po pyskach że nikt z
Was nie jest zbyt bystry jestem z miejsca
Gdzie nie pomaga modlitwa tylko blistry
Całe miasto chce pomocy
Krzyk nie jest już ukryty
Krzyk nic nie pomoże ci
Bo nikt cię nie słyszy
Ludzie wyprzedali duszę swoją za jebane pliki
Łukasz, najpierw kocha cię a potem nienawidzi
Trzymam ją na dystans i na pewno nie na linii
Nienaiwny jestem już wiem co jest na niby
Wcinam to co daje miasto
Mimo że to złe dla psychy
To pięcio-gwiazdkowe gastro
Bo podaje same hity mocno uczą błędy mnie
A jeszcze mocniej bad tripy
Lepiej nisko chowaj łeb
Strzelamy jak karabiny
Za oknami pierdolony beton, a nie Karaiby
W internecie na mnie wloty lecą
Nie znam twojej ksywy
Sprawdzę czy nie mam cię pod podeszchwą
Bo jesteś taki mini
Wszystkie tu śmierdzą jak Cardi
Jeszcze nie spotkałem Riri
Odciąłem się od tamtych bo ciągle Jana palili
Wiesz, że nie mówią ci prawdy
Jesli bez przerwy są mili
Straciłem mnóstwo czasu juz nie
Stracę ani chwili