Pięć Dwa - Tadek Paliwoda tekst piosenki (lyrics)

[Pięć Dwa - Tadek Paliwoda tekst piosenki lyrics]

Rodaków w gardłach codziennie tu
Mocna pali wóda
Poranki i noce, w kółko ta sama amplituda
Kłócą ze sobą się, tak że dostają prawie udar
Za przekonania kiedy jest bania
Jeden drugiemu w ryj tu da
Po zakrapianej bibie u Ani wsiadają w auto
Chociaż na trzeźwo opowiadają
Że to nie warto
Widzi to teść, widzi wuj, ale diabli pal to
Nie był napity bo jak wychodził z
Sali jak głupek robił salto
Nie ma co przesadzać bo dobry stan
Bo jechał blisko nie ma co oceniać
Przecież to tylko jeden wyskok
Piwko do piwka to małe piwko
Przechodzi w błysk
Bez przesadyzmu, nie dramatyzuj, polej w pysk
Chluśniem, bo uśniem, to debil
W sumie nie lubię chuja
My tu mulimy, a z kieliszków nam paruje wóda


Ho Ho Ho, na Gwiazdkę, na Wielkanoc, alleluja
Jak święto to święto, do dna!
A on to niech się buja

Tadek Paliwoda znał sie na samochodach
Kupić nowe to nie robota
Więc rozmysłem wciąż kupował
Takie co można złomować, główka pracuje
Co nie?
Tak je zawzięcie pucował, wyklepywał
Remontował
I po kilku takich sprzedawał je jako jak nowa
I w ogłoszeniu pisał
Że Niemiec pod kocem trzymał
I płakał jak sprzedawał
Szlochał i za lawetą machał gdzieś
No proszę Cię, główka pracuje, co nie?
To też w końcu sam jechał
Takim trupem przez ten las
Strach mu w oczy patrzy, ale ma podwójny gaz
Wiedzieć, że sam siedzi na tykającej bombie
To nie to samo
Co sprzedawać innym auto po remoncie
Nagle silnik zgasł, akumulator padł
Trumna na kółkach stanęła
Nie ma nawet świateł lamp
Ani żywego ducha, złowrogo pulsuje zieleń
Nagle światłość błysła i ukazał mu się jeleń

Jeleń jeleniowi wilkiem
Tylko zombie zombie zombie
Paliwoda sprzedał kombi jeleniowi
Teraz łypie okiem czy to ten sam gość
Chyba mu to wyszło bokiem
Ford Focus miał być git
Szrot to był teraz wstyd
Po twarzy jakby miała mu
Zaraz wybuchnąć żyłka
Spokojnie patrzy i z papierosa wypuścił dymka
No jaki to pech
Żeby w lesie kurwa spotkać typka
Łypał i łypał
Spode łba patrzy i kurwa przypał
Dobra, dobra, spokojnie jak na wojnie
Nie pierdolnę mu w ryja
Póki on mi nie pierdolnie
Nagle bum, but na drzwi, but na klatę
But na pysk paliwoda za te wały dostał
Aż zawiesił mu się dysk
(Arghhh) Zimny asfalt cerę mieli
Ciągnie go typek za nogi prosto
W las bez ceregieli
Na nowiutkie auto przecież
Ustaloną cenę mieli tylko siadł akumulator
A on ciągnie mnie do kniei

Wlecze w ciemność kniei
No a robi się jaśniej
Szarpie mnie i szczeka
Albo jakoś dziwnie kaszle
Nos ma zimny i wilgotny, zbliża się
Trąca w policzek
Mgła zasnuwa oczy, mózg i jego okolice
Zrozumiałem całkowicie
Gdy polizał mnie po uchu
Tunia chce na spacer, moja psinka
Mój cycusiu gdzie masz rogi? gdzie kopytka?
Piesek nie ma, wiem, chodź tutaj
Pancio Cię nakarmi, wyprowadzi i wytula
Co za numer
Jeleń we śnie może wróżba to jest jakaś
To przestroga, przystopować, nie pić tyle
Nie wariować
Może też handelek nieco bardziej naprostować
Nie za dużo, chociaż trochę
Żonę kochać i szanować
A ona śpi spokojnie, cała ciepła i pachnąca
Przez sen mruczy "Rysiek" piękna i obiecująca
Ale chwila, chwila, co to za dziwny przypadek
Czemu żona jęczy "Rysiek" gdy ja
Mam na imię Tadek?

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować