Pięć Dwa - Diabeł zwiał z uwięzi tekst piosenki (lyrics)
[Pięć Dwa - Diabeł zwiał z uwięzi tekst piosenki lyrics]
Odpalił wóz na krótko, but w gaz
Silnik rzęzi
Nerwowo łypie okiem czy nie wyruszyła pogoń
Uff, głucha noc, wszyscy śpią, będzie błogo
Więc myk, zapalniczka, wnet odpala ćmika
Wyluzowany diabeł wciąga dym, stres znika
Zarzuca CDR 52 dębiec zawodnika
I widzi już ten melanż oczami alkoholika
W mieście czerwone światła
Wystawia zimny łokieć
I dupy nas pasach już omiata wzrokiem
W niewoli pusta kiejdą więc
Diabeł staje pod klubem
Głód mają debile, Diler monopol na kokę
15 minut, kolejka hipsterów odeszła
Wypadła stówa diabłu przez okno, to reszta
Ileż tysięcy studentów szkół wyższych
Tu mieszka po nocy znajdą się na izbie
Czasami w aresztach
Zerwał się z uwięzi i na drugą stronę zwiał
(I na drugą stronę zwiał
Zwiał na drugą stronę)
Znudzony kuszeniem robić to
Co człowiek chciał
(Robić to, co człowiek chciał
Chciał robić to, co człowiek)
Sprzedać się, interes ubić
(Sprzedać się, interes ubić)
Zdefraudować, zabrać, kupić!
(Zdefraudować, zabrać, kupić)
Stracić, przegrać się, wygłupić
(Stracić, przegrać się, wygłupić)
A najbardziej chciał się upić
(A najbardziej chciał się upić)
Już w '45 jako niskiej rangi diabeł
Doceniłem myśl sowiecką
Dostrzegając dla nas szansę
Dzięki mnie zamiast komunii
Ludzi karmił komunizm
A niedobitki wiały nocą w ciemny las
I nawet żałosne podziemie
Wyłapaliśmy jak zwierzę
Kula w łeb na miejscu, po co sąd i kat?
Tworzyłem tą strukturę, uczyłem krwawą lunę
Jak w sztukę zmienić torturę
Przesłuchiwani okropnie
Często gubili paznokcie
W toku rozmowy z tą panią
Której niesłusznie się bano
Rozwiązywano języki okładem potylicy
A uczestnicy śpiewali głośno wysokie C
Departament V i I I I – ukochane me dzieci
Wspominam z nostalgią
Dziś już tak się nie bawią
Mam taką prywatną małą wisienkę na torcie
To dzień
Gdy wszystkim dzieciom zabrałem dobranockę!
(Musiało do tego dojść)
Dywersja anielska spaliła na panewce
Kiedy JA SAM przebiegle
Zmontowałem Magdalenkę
I gdy przy okrągłym stole
Siedział matoł na matole
Debile mieli radość a ja przydzieliłem role
Tak jest po dziś dzień
Umysły takie lotne że poleciały gdzieś
I nie znają drogi powrotnej
Tych co mnie przejrzeli ma się tu za wariatów
Schizofrenia bezobjawowa to też jedna
Z moich zasług za dawnych dobrych czasów
Zamykano w psychiatryku
Teraz nie ma sensu wszyscy są jednako chorzy
Miejsce psychiatrów zajmują media
I spin doktorzy
I ja mam już dość wypisuje się, uciekam
Chcę ten cały burdel poznać
Od strony człowieka
Zerwał się z uwięzi i na drugą stronę zwiał
(I na drugą stronę zwiał
Zwiał na drugą stronę)
Znudzony kuszeniem robić to
Co człowiek chciał
(Robić to, co człowiek chciał
Chciał robić to, co człowiek)
Sprzedać się, interes ubić
(Sprzedać się, interes ubić)
Zdefraudować, zabrać, kupić!
(Zdefraudować, zabrać, kupić)
Stracić, przegrać się, wygłupić
(Stracić, przegrać się, wygłupić)
A najbardziej chciał się upić
(A najbardziej chciał się upić)
To jak diabeł się prowadzi
Prowadzi do licznych spięć
Ojciec się go wyrzekł
Lubi go już tylko śmierć
Sprzedał swoje skrzydła, w gimnazjum
To był cios bo nasłuchał się Tedego że
Najważniejszy jest sos okro pnie
Pochopnie zwiał z domu bezpowrotnie
I od tego dnia zmienia w
Grzech czego nie dotknie
Buja się i hula tu z typami w garniturach
Szuler, tańczy władza mu jak pindy na rurach
Doskonale wie, najważniejsza jest tresura
Więc zagląda na Wiejską
Gdzie jego progenitura
Afera, pił diabeł całą noc wódkę w Moskwie
Nie dało się przepędzić go
Srebrem ani czosnkiem
Pozostał po nim kac, na lusterku białe linie
Jego nie ma, wyparował, hula dziś po Ukrainie