Pięć Dwa - Świat Umiera tekst piosenki (lyrics)
[Pięć Dwa - Świat Umiera tekst piosenki lyrics]
Widzę to wyraźnie światu zbliża się do końca
Coraz mniej ludzkich uczuć w nas pozostaje
Coraz więcej zła do młodych
Umysłów się przedostaje
Brutalność połączona najczęściej
Z bezmyślnością
Owocuje bezsensowną złością, a moralnością
Zamiast serca kamień wypatrzone sumienie
Opisuję tylko nie liczę na to, że coś zmienię
Presja otoczenia musisz, musisz czy chcesz
Być jak oni, wierzysz tak jak oni
Tak jak oni żyjesz
Z dnia na dzień, narkotyczny sen
Budzisz się na następny dzień, to nie był sen
Tak jest dzień w dzień, to rzeczywistość
Jawa tonami wypalana trawa, wszystko jest ok
Niewinna zabawa
Lecz ktoś na stół wyłożył zupełnie inne karty
Teraz twarde zabawki są w użyciu
A to już nie są żarty
Od wschodu do wschodu, jazda
Za kółkiem białego, sportowego samochodu
Kiedyś nazywany - Buli
Teraz chudszy od miejscowych żuli
Nocą wyruszasz na podbój świata
A za dnia pijesz jak szmata
Właśnie tak, gnijesz, mimo że nadal żyjesz
Balansujesz na krawędzi
Z której łatwo możesz spaść w dół módl się
Żeby nowej zabawki nowej nie
Położyli na twój stół
Świat umiera, razem z naszym sumieniem
Z ostatnim promieniem słońca
Ostatnim spojrzeniem
Świat umiera, razem z naszym sumieniem
Z ostatnim promieniem słońca
Ostatnim spojrzeniem
Dzień po dniu niekończąca się opowieść
Słychać strzały
Syreny, płacz, rozpaczliwe krzyki
Obdrapane kamienice
Baraki wypełniają mą dzielnicę małe
Dzieci chowane przez ulicę
Gdzieś w melinie najebani ich rodzice
Brat w więzieniu
Siostra dawno zwiała z bogatym fagasem
W brzuchu burczy nieustanna walka z czasem
Od pierwszego do pierwszego
Pusta kieszeń i lodówka
W środku ciemnego pokoju migająca jarzeniówka
A tuż pod nią czterolatek
W ubraniu zszytym z szmatek
Stoi i spogląda wielkimi oczami
Grzebie w buzi brudnymi palcami
W ciszy słychać jego oddech
Ciężki jak ze stali
Zmęczony i samotny bez ciepła i miłości
Uwięziony w kręgu przytłaczającej ciemności
Jego matka chciała uciec od ciężkiego życia
Lecz alkohol to nie miejsce do ukrycia
(to nie miejsce do ukrycia)
Co mam myśleć patrząc na takie obrazy
Tak przejrzyste niczym wyjęte z koszmaru
Jednak bardzo rzeczywiste i co zrobić
Kiedy widzę dziecko tonące w krzyku lub
Znajduję noworodka na śmietniku
Jak mam nazwać kogoś
Kto katuje własne dziecko bez powodu
Nie daje mu niczego oprócz cierpienia i głodu
Szukasz usprawiedliwienia, mówisz mi
Że nic się nie zmienia
Sam miałeś takie dzieciństwo
Teraz powtarzasz to samo świństwo
Pytasz mnie jak człowiek
Przegrany na starcie
Może znaleźć życiowe oparcie
Kiedyś wierzyłem, że może
Ale teraz już nie wierzę
Bo kiedy ty mi mówisz człowiek
Ja słyszę zwierzę i jak rzeczywiście nic na
Lepsze się nie zmienia
To w XXI wieku wszyscy zapomną o człowieku
Świat umiera, razem z naszym sumieniem
Z ostatnim promieniem słońca
Ostatnim spojrzeniem
Świat umiera, razem z naszym sumieniem
Z ostatnim promieniem słońca
Ostatnim spojrzeniem
Co wieczór kładę się na plecach i
Patrzę jak kręci się świat
Na brudnych interesach chłodzie bomb
I metalowych krat
Tu ginie wróg, tam ginie brat
Spoglądam na błękitną planetę
Tak jak po przegranej bitwie patrzy
Na pobojowisko zwykły człowiek
A to co widzę sprawia
Że nie mogę zamknąć powiek
Tyle złych doświadczeń, tyle tragedii za nami
A tu nadal dramat rozgrywa
Nam się przed oczami
Nadal wojny trawią niewinne istnienia
Bo ktoś na stołku realizuje swoje założenia
Siedząc z dala od ognia i świstających kul
Mówi nam co dobre, a co złe
Co jest zgodne z prawem, a co nie
Wciąż stawiamy mury
Zabijamy za odmienną wiarę
Inny kolor skóry, depczemy wszystkie ideały
Bezcześcimy świętości
Plujemy na najwyższe wartości
Nazywasz pieniądz bogiem
A Boga swoim wrogiem
Zrobisz wszystko byle tylko
Jak najwięcej mieć niszczysz naszą matkę
Powiedz gdzie pójdziemy kiedy jej zabraknie
Co się z nami stanie
Co nam pozostanie gdy spłonie nam dom
Odchodzi matka ziemia
A wraz z nią wszystkie dzieci
Już coraz słabiej z nieba słońce świeci
Już coraz ciszej bije serce świata
A nadal brat zabija brata
Nadal brat zabija brata
Świat umiera, razem z naszym sumieniem
Z ostatnim promieniem słońca
Ostatnim spojrzeniem
Świat umiera, razem z naszym sumieniem
Z ostatnim promieniem słońca
Ostatnim spojrzeniem
Szanuj bliŹniego swego jak siebie samego
Jak to się odnosi do życia twojego
Być albo nie być oto jest pytanie
Zdepnij jak robaka każdego kto
Na twojej drodze stanie
Rozpychając się łokciami
Podążaj po trupach do celu
Inaczej nie osiągniesz nic mój przyjacielu
Tak sądzi wielu, co najgorsze, oni mają rację
Ja inwestuję w siebie, to są moje obligacje
Liczy się to czego się nauczę w szkole
Życie i tak przydzieli mi wybraną rolę
Póki co mam niewiele lat
Otworem stoi dla mnie świat
Jest ze mną rodzina, siostra i brat
Sam próbuję wykuwać swój los
W tym chorym świecie przemoc wśród nas
Samych dobrze o tym wiecie
Czasem zastanawiam się nad
Sensem tego wszystkiego uczysz się
Chcesz być kimś i co przyjdzie ci z tego?
Trafiasz w nieodpowiednie miejsce
W złą godzinę
Zastrzelony przez swych braci opuszczasz
Na zawsze swą rodzinę
Skąd bierze się w nas tyle nienawiści
Skąd tyle złości, zazdrości
Uczucia niepewności
OdpowiedŹ czeka o 150 milionów
Km ponad naszymi głowami
Uniesiesz się tam kiedyś i spotkasz
Ze swoimi braćmi i siostrami
Których nie ma już tu z nami
Nie ma już tu z nami
Pamiętaj, słońce i ty to jedność cała
Krystalicznie czysta, bezwzględnie doskonała
Stała, niezmienna od miliardów lat
Dzięki niej istniejesz ty
Dzięki niej istnieje świat
Świat umiera, razem z naszym sumieniem