Śliwa, Peja - Ostatnia deska ratunku tekst piosenki (lyrics)

[Śliwa, Peja - Ostatnia deska ratunku tekst piosenki lyrics]

Jaram szluga za szlugiem przede
Mną stos kartek skupiam się maksymalnie
By znów przelać na nie prawdę
Brzydzę się fałszem w tej szesnastce
Go nie znajdziesz to ja
Miejski poeta, który ma swój własny świat
Pełen pozytywnych myśli
Choć często zimny prysznic
Pozbawia mnie uśmiechu i staje się tragiczny
Statyczny i znów się pojawiają schody
Mimo to że są ambicje i
W chuj pomocnych dłoni
Muszę gonić jak każdy bo w końcu nie tylko ja
Walczę o lepszą pozycję jak niejeden brat
I tak, toczy się koło od lat nie dając chwili
Wytchnienia, tylko rap
Zmienia wyraz mej miny
Często gorzkiej, zmartwionej
Totalnie wkurwionej
Wtedy lepiej skurwysynu nie
Nie wchodź mi w drogę dzisiaj robię co mogę


Bym mógł spokojnie zasypiać
Ostatnią deską ratunku
Jest bez wątpienia muzyka

Ostatnią deską ratunku jest dla mnie muza
Odpalam bit i chwytam pióro gdy się wkurzam
Wówczas nie czuję bym
Chciał czegokolwiek więcej bo wiem
Że scena i studio to dla mnie miejsce

Kopnę cię w dupę jak wyczuję
Że coś knujesz za plecami
Mam niezawodny węch, nie trzymam z frajerami
Prześladował mnie pech
Już od samej podstawówki
Dziś uśmiechnął się los
Spójrz na sklepowe półki
Nie muszę znów nawinąć o swej autentyczności
Bo na ulicach jest głośno o mej osobowości
Tutaj dowiesz się wszystko bo
Kundle lubią poszczekać
Dzięki muzie postrzegają mnie
Tu jako człowieka
Który robi co kocha, robi to na pełen etat
I swej duszy nie sprzedał, zobacz
Przejdź przez ten etap
Rap to nie jest z mlekiem
Kaszka jak nawinął Ricardo
Chcesz w tym gównie być kimś?
Zasad trzymaj się twardo
Ostatnią deską ratunku jest dla mnie muza
Rytmiczny bit to właśnie to co mnie pobudza
Kiedy czuję że mam wenę oka nie zmrużam
Bo wiem że przyjemność i korzyść z tego duża

Ostatnią deską ratunku jest
Bez wątpienia muzyka pomaga, klika, rodzina
Z nimi dzień nowy zaczynam
Gdy ukochana dziewczyna
U mego boku się śmieje
Odrzucam fałsz i pragnienie, czynienia zła
Choć czasem dzieje się coś czego nie chcemy
Nadciąga znów czarna chmura
Nastrój obniża akurat i
Mroczny niczym Drakula
A w planach miałem zabawę, ponura aura otacza
To nie rozpaczam, nie tęsknie
Do polanego łyskacza
Dawno przestałem się staczać
Rzucam z pisklęciem zaklęcie
U Rycha w gnieździe, uwierzcie
Nadzwyczaj jest dziś bezpiecznie
Bywały tragedie Greckie
Sporna kwestia to pestka
To zły dzień przestał mnie nękać
Nastrój umieszczam w tekstach
Jestem już starym kocurem
Co czuje że dużo przeszedł
Na szczęście się doczekałem
Lepszych czasów i przeczę
Niektórym tekstom przeszłości
Że mam złe życie i nie chcę
Zmieniać niczego na lepsze
To było o mojej klęsce

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować