Deys - BRUTAL NA TELEFON tekst piosenki (lyrics)
Dawid Czerwiak [AKA: grimmy, BladaBanka, MUTANT PWR]
[Deys - BRUTAL NA TELEFON tekst piosenki lyrics]
Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty
Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty
Jak do mnie wchodzi
Widzi money na stole i klamę
Obok samary, mówi: "M-U T, Ty zwariowałeś"
Potem se sypie z tego
Pytam ją: "i po chuj grasz?"
Jedno sumienie, tego nie okłamiesz, resztę ta
(ta)
Jak robi opatrunek, gaszę już piątego peta
Ciepłe powiеtrze, okno, czerwiec
Rеszta się zlewa to taki wieczór
Że wspominki będą jeszcze nie raz
Nie włączaj wiadomości, bambi
Znów była afera nie, nie chcę zmienić życia
Czemu o to znowu pytasz (czemu?)
Masz ładną buzię, w dupie mam
Że Twój stary to gliniarz nie znosisz chuja
Mam problemy większe tak jak Jay (Jay)
Z cyferek na psy
To pamiętam tylko pierwsze dwie (dwie)
Choć marzy jej się
Że przejdę na dobrą stronę kiedyś (kiedyś)
To i tak nie odmawia
Tych splamionych krwią pieniędzy
W nocy koszmary, ale śnię po cichu tyle lat
(lat)
Moje ofiary i przeklęty Morfeusz jak brat
Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty
Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty
Nie mogę wpaść do siatki, piłka parzy
Chcę być celny (celny)
Ale w tej branży masz się
Odbijać od słupków rtęci
Mam kilka panien, co wpadają
Łaszą się do piersi to są sprawdzone suki
Zagryzą jak szczeka Pershing
Nie płacę za kobiety, choć chcą
Bym wypłacał lepy przemoc mnie przemęczyła
A ta chce się z gejem pieprzyć
Biedak, jestem gruboskórny i
Dlatego cienko piszczysz
Nie wyszło nic przypadkiem
Życie odbiłem od wizji
I wcześniej od zgliszczy, i wszystkiego
Co mnie wytarło
To słabe rączki zawsze pierwsze
Się tu wyprzedają papier jest policzony
Kapitał jest bezpieczny nie jestem typem
Co na dołku znów dostaje sepsy
Powoli świta, bracie, ona śpi na tapczanie
Już dwa nieodebrane, dziś mam jakąś rozprawę
Niech papuga ogarnie, bo znowu się nie stawię
Cały dzień zajebane, topimy typa w stawie
Ej, pobudeczka, bambi, papi leci robić papier
Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty
Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera
Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena
Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij"
MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty