Deys - Czarne ciuchy tekst piosenki (lyrics)

Dawid Czerwiak [AKA: ​​grimmy, BladaBanka, MUTANT PWR]

[Deys - Czarne ciuchy tekst piosenki lyrics]

Ej, Deys, Essex świętokrzyski feeling typie

Dawno nie daję się nikomu zwodzić
A światu i tak już się na mnie zanosi
Sylwetka tańczy, a moje emocje na twarzy
Zostają wciąż jak JabbaWockeeZ
Kurewsko zdolny, tak łatwo przychodzi
Mi większość rzeczy, których chcę
Proste, że czuję różnicę do reszty i
Pewnie dlatego ich drażni mój śmiech
Damn, Deysik za miły na grę, damn
Trochę za skromny na fame
Flame, krzemienie w strunach i wiesz
Ślę na suchą bajerę iskrę wątpię, typie
Czy ktoś przy fanbase'ie takim jak
Ja zarobił na płycie choć porównywalny hajs
A tego roku dopilnuję jak lamusów matka
Swatasz mnie z muzyką
Bo jak jednostka specjalna nie wyjdę żywy
Niech reszta policzy na pogodne
Jutro jak Boreasz wichry masz dobre uszy


To jestem w żywiole jak Tyson
Przy stole na Twojej wigilii
Za szybko wczuwam się w ludzi
To prawda - te korki z
Egoizmu nic nie pomogły
Myślę o kiedyś domkniętym na teraz
Niezdolny do chwytów przy chwilach ulotnych
Cenię sobie odległości, chcę niewłasny wstyd
Stale na świeczniku chowam się jak nikt
Ej kilka wad, kilka cech
Rozjebany charakter, defence
Żebyś tak na serio nie zobaczył mnie
(mnie, mnie) nie wszystko zależy ode mnie i
To zabiera mi mój lot
Jakie to, jakie to, jakie to
Jakie to, jakie to uczucie
Gdy zawodzi ich wszystko?

Czarne ciuchy, trudne wersy
Skateparki i melanż
Czarne ciuchy, trudne wersy, dragi, dystans
Wiedza czarne ciuchy, trudne wersy
Skateparki i melanż
Czarne ciuchy, trudne wersy, dragi, dystans
Wiedza czarne ciuchy, trudne wersy
Skateparki i melanż
Czarne ciuchy, trudne wersy, dragi, dystans
Wiedza czarne ciuchy, trudne wersy
Skateparki i melanż
Czarne ciuchy, trudne wersy, dragi, dystans
Wiedza

Łapę Cię na tym, że jak już
Zapukasz, to pewnie po to
By za chwilę wyjść
Jak Sheldon Cooper, do trzech razy sztuka
Świadomość życia mnie męczy jak nic
Powrót do miasta i znowu się witam
- to "siema" odmienia się, kurwa
Przez wszystko
Na Audiogramy musiałem wyjechać
Bo przepych tych ludzi mnie
Zmienił w zjawisko
Dziś miało być coś więcej
Niż ta improwi-wizacja w nic
Dziś między kierunkami nawet kompas
Pyta mnie: "Quo vadis?", ej
Mimo wszystko, to tylko psychika, nie?
Mimo wszystko, oczyszczą mnie przecież, nie?
Marny ze mnie katechumen, ale beze mnie
Będzie więcej cięć, gdzie nie chcę, więc
Świat należy do odważnych, ale
Nie ma mocnych
Bo mi Atlas w zębach niesie akt własności i
Szkoda słów, żeby szargać ich
Nie masz takiej równowagi
Żeby stawać na przeszkodzie mi
Jeśli jestem tu nie tak
To na bank w tym piekle nie
Zostanę sam jak Ocean przecież
Dobre chęci, powiem Ci, niekoniecznie
Wybrukują mi tam osiedle, ale talentem
Coraz częściej w takich miejscach
Że "ja" to trudny termin wołam o rzeczy
Które chcą mnie wypluć w dzień jutrzejszy
Znowu idę, żeby się zaplątać z czegoś
Wiem, to gordyjska trajektoria, ej, elo
I to zamęczy, bo musi być coś innego
Niż że polecą nam głowy Kieślowskiego

Czarne ciuchy, trudne wersy
Skateparki i melanż
Czarne ciuchy, trudne wersy, dragi, dystans
Wiedza czarne ciuchy, trudne wersy
Skateparki i melanż
Czarne ciuchy, trudne wersy, dragi, dystans
Wiedza

Ej, ej

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować