Deys, Kobik - Koszmary Twojej mamy tekst piosenki (lyrics)

Dawid Czerwiak [AKA: ​​grimmy, BladaBanka, MUTANT PWR]

[Deys, Kobik - Koszmary Twojej mamy tekst piosenki lyrics]

Gadałem wczoraj z taką jedną
Co nie chciała wódki ale jak wbił tu typ z
Samarą to wyszła ze studni
Że jakiś ziomek się przekręcił
Camani mi mówił
Bo miał przegięte w domu pranie
Tak jak Shakin Dudi piorun na mordzie Tesla
Żeby nie stracić napięcia
Dziarał mnie ziomek co był
Na liście przeszczepów serca
Przez ten jebany melanż prawie się pozabierał
Skurwiele lecą jak na torach turbo panamera
I jeśli dzwoni tu Stemplowski
Albo Kartky bracie to przecież kurwa mać nie
Ustawiamy się na kawę
Na studiach matka kumpla nie chciała
By mieszkał z nami
Bała, że zachla się zmieniła z akademikami
Czyli to miejsce kurwa gdzie
Sztos wódka samoróbka
Leje się po podbródkach


Zanim je rozkurwi bójka
Nie wiem co gorsze chłopie u
Nas też byli na noszach
A ostatecznie w chacie
Wznieciłem jebany pożar

Nie chce wychodzić nawet z chaty, o matko!
Moi znajomi to demony, znów salto
To takie miejsce dobrym być nie łatwo
Koszmary twojej mamy spełniły się dawno

Nie chce wychodzić nawet z chaty, o matko!
Moi znajomi to demony, znów salto
To takie miejsce dobrym być nie łatwo
Koszmary twojej mamy spełniły się dawno

Stawiałem dziwne kroki
Choć się wydawały pewne
Jak to, że pewnie z Deysem skończymy w piekle
Wypiliśmy parę wanien wódy
Na różnych melinach co kto lubi - niejeden
Zapomniał jak się nazywa
Mama nieraz mówiła mi "zmień klimat
Źle skończysz" sam się dziwię
Że mi nie brak dzisiaj którejś z kończyn
Mój najlepszy ziomek już nie żyje od lat
Wylałem tyle łez - to mogło
Się zdarzyć każdemu z nas dzieciaki myślą
Że hardcore to wjebać kwasa no i wszystko
Się sypią tak jak stare budownictwo (przykro)
Ciekawe ile rodzicielskich wypłat (ile?)
Poszło na przemiał
Żeby jakiś gnojek latał jak na skrzydłach
Uczestniczyłem w takich akcjach
Że głowa mała -
Niejedna z nich jest nie do opisania
To samo życie
Samo życie - jebany komediodramat
Wciskasz play, później stop i do spania, nara
Kobik

Nie chce wychodzić nawet z chaty, o matko!
Moi znajomi to demony, znów salto
To takie miejsce dobrym być nie łatwo
Koszmary twojej mamy spełniły się dawno

Nie chce wychodzić nawet z chaty, o matko!
Moi znajomi to demony, znów salto
To takie miejsce dobrym być nie łatwo
Koszmary twojej mamy spełniły się dawno

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować