Epis, Intruz - Bez izolacji tekst piosenki (lyrics)

Intruz

Intruz [Bartosz Olewiński] Opole, Polska 🇵🇱

[Epis, Intruz - Bez izolacji tekst piosenki lyrics]

Znów nie podnoszę rolet, w domu brak zasięgu
Odizolowany, dzień cały siedzę po ciemku
Ciekawi mnie co u mamy, dzwoni siostra
Nie odbieram
Dzwoni Sławci, dzwoni Łucznik, chcę ukryć
Że umieram
Martwię się o zdrowie babci, to nie mojej
Co mnie dziwi
Wielu nie zrobiło tyle, kiedy jeszcze żyli
W najzimniejszym mieście świata będę
Miał dla ciebie ciepło
Tak, by przez powłokę nigdy
Co złe nie przeciekło
Nocy pół będę pisał i zapewne dnia połówkę
Światło mi dogryza, rzucam ręcznik na żarówkę
Słucham Anubisa, sam w odosobnieniu
Napisałem "Izolatkę" przy nim
Jak byłem w podziemiu
Przejrzałem jasnowidza
Choć nie doszło do spotkania
Chyba każdy smutek widział


W okolicach Kołłątaja
Tysiąc myśli na minutę
Najszczerszą zapisałem
Tak zjebaną mam naturę
Wszędzie czuję się ciężarem
Nie chcesz wiedzieć co myślałem
Schiza już w dzieciństwie
Urodziłem się by pisać o
Krzywdzie w jej towarzystwie
Bez izolacji dzisiaj
Bo już idzie po mnie wczoraj
Może spadnie ciężar z krzyża
Gdybym się odizolował

Jak chwytał będziesz płytę
Nie dotykaj instalacji
To pierdolony niewypał
Na kablach bez izolacji
Te kurwy nie miały racji, nie dane im dotknąć
I nie chodzi mi o kable, a o jebaną samotność
Ból, smutek, cierpienie i radość
Chcę żyć po swojemu, a nie jak oni każą
Ból, smutek, cierpienie i radość
Po co nam te kwiaty jak rozbity jest wazon

Nie ogarniam klapy, potrzebuję przerwy
Choć tankuję na ostro to świecą się rezerwy
Nie wiem ile baterii wystarczy na wybryki
Wracam do domu, chyba popaliłem styki
Szkoda na to patrzeć, na biurku mam wezwanie
Wybieram numer telefonu, dzwonię na terapię
Wiem, że podupadłem, zrobić coś z tym muszę
Na szczęście tata jest moim Morfeuszem
Uratować duszę, czy izolować ciało?
W szczególności od swych bliskich
Za więzienną kratą
Oj, nie jest łatwo, ale tak być musi
Poraziłeś wszystkich, sam zaczynasz się dusić
Rzucić izolację, daj ochłonąć procesorom
Nie jestem Stephen King
To po co pisać horror?
Mówię wszystkim "Do zo!" i spadam się leczyć
Na brudne ściany nie nakładaj tapety
Nie kumam wszystkiego, potrzebne są code'ki
Rzeczywistość razi
Jestem sztywny jak manekin
Nie wchodzę do rzeki nawet za pierwszym razem
Wolę zerkać z mostu na cały ten wir zdarzeń

Jak chwytał będziesz płytę
Nie dotykaj instalacji
To pierdolony niewypał
Na kablach bez izolacji
Te kurwy nie miały racji, nie dane im dotknąć
I nie chodzi mi o kable, a o jebaną samotność
Ból, smutek, cierpienie i radość
Chcę żyć po swojemu, a nie jak oni każą
Ból, smutek, cierpienie i radość
Po co nam te kwiaty jak rozbity jest wazon

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować